Sezon 2014/2015 w biegach narciarskich dobiegł już końca. Nie był to rok dominacji Justyny Kowalczyk. Jednakże nic nie dzieje się bez powodu. Były momenty słabe, była niepewność, był lęk o zdrowie, były też momenty radosne. Teraz przyszedł czas na podsumowanie sezonu 2014/2015. Zapraszam do lektury.
Justyna Kowalczyk miała szansę wygrać inaugurację PŚ w Kuusamo. Polka prezentowała wyśmienitą formę i wydawało się, że mówienie o słabszej dyspozycji to tylko zasłona dymna. Jak pokazał sezon było to błędne myślenie. W półfinale sprintu w Kuusamo nasza biegaczka przewróciła się i nie zdołała awansować do finału. Jednak bieg w Finlandii był najlepszym startem w PŚ, w sezonie 2014/2015.
Następnie biegaczki narciarskie rywalizowały w biegu na 10 km techniką klasyczną również w Kuusamo. Kowalczyk zajęła w nim 4. miejsce. Polka została wyprzedzona przez m.in. Marit Bjoergen i Charlotte Kallę.
Justyna zapisała na swoim koncie słaby występ w sprincie w norweskim Lillehammer. Nasza biegaczka nie przebrnęła kwalifikacji – była 37.
W tej samej miejscowości Kowalczyk zajęła 28. miejsce w biegu na 5 km techniką dowolną. Polka przegrała między innymi z Johaug, Bjoergen i Weng. Nieźle pobiegła Sylwia Jaśkowiec, która ostatecznie uplasowała się na 25. pozycji.
Mieszkanka Kasiny Wielkiej na 10 km stylem klasycznym zajęła 10. miejsce.
Następnie karawana PŚ przeniosła się do szwajcarskiego Davos. W tej miejscowości, która jest położona na 2499 m. n.p.m., Justyna Kowalczyk zajęła 7. miejsce, biegnąc na 10 km „klasykiem”. Po tym występie naszej reprezentantki zaświeciło się dla nas słońce. Wielu kibiców zapewne myślało, że Justyna dochodzi do optymalnej dyspozycji. Jednakże w drugim starcie w Davos, Polka nie awansowała do ćwierćfinałów sprintu techniką dowolną. Nasza biegaczka w kwalifikacjach była dopiero… 53.
Justyna Kowalczyk wystartowała w Tour de Ski – najbardziej morderczej i prestiżowej imprezie w biegach narciarskich. Start w tym cyklu, to tradycja w karierze naszej zawodniczki. Justyna jest jedną z niewielu biegaczek, która brała udział we wszystkich edycjach. Polka na inaugurację zmagań w TdS – 3-kilometrowym prologu techniką dowolną zajęła 10. miejsce. Po raz kolejny dobrze pobiegła Sylwia Jaśkowiec, która zajęła 24. miejsce.
Drugi etap to bieg pościgowy na 10 km „klasykiem” W tym biegu Kowalczyk zajęła 6. miejsce. Był to jeden z lepszych startów Justyny w tym sezonie.
W sprintach w Val Musteir Kowalczyk miała pecha i nie przebrnęła ćwierćfinału. Nasza reprezentantka zajęła 3. miejsce w swoim biegu, mimo, iż przez pewien czas prowadziła.
Następnie mistrzyni olimpijska z Soczi w biegu na 5 kilometrów stylem klasycznym była piąta.
W przedostatnim etapie TdS – biegu na 10 km „klasykiem” Justyna zajęła 7. miejsce. Polka dużo sił włożyła w ten start i nie ukrywała wielkiego zmęczenia. Nasuwało się pytanie, czy Justyna zregeneruje się przed Alpe Cermis. Polka od początku traciła dystans do najlepszych. Nasza reprezentantka 500 metrów przed metą straciła przytomność i natychmiast została odwieziona do szpitala. Powodem zasłabnięcia było najprawdopodobniej ekstremalne zmęczenie.
W Otepaa w końcu pojawiła się iskierka nadziei. Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec w sprincie drużynowym zajęły 3. miejsce. Nasze reprezentantki minimalnie przegrały z Szwedkami i Norweżkami. To historyczny sukces! Nigdy wcześniej nasze narciarki nie stały na podium w rywalizacji zespołowej.
W Rybińsku Justyna miała kryzys – psychiczny i fizyczny. Do Rosji nie przyjechały najgroźniejsze rywalki. Jednak mimo to, Kowalczyk na 10 km „łyżwą” była 36. Dużo lepiej spisała się Sylwia Jaśkowiec, która zajęła 11. pozycję.
Justyna opuściła kilka startów, aby w spokoju przygotować się do MŚ w Falun. Polka trenowała w Santa Caterinie. Kowalczyk powróciła w wielkim stylu! Wygrała kwalifikacje do sprintu stylem klasycznym w ramach MŚ. W swoim ćwierćfinale i półfinale również nie pozostawiła złudzeń – miała najlepsze czasy. W finale Polka spóźniła nieco start i ostatecznie zajęła 4. miejsce. Był niedosyt, ale suma summarum kilka tygodni temu Justyna brałaby taki wynik w ciemno.
22 luty 2015 rok przejdzie do historii polskiego narciarstwa. Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec zdobyły brązowy medal w sprincie drużynowym techniką dowolną. Polki przegrały tylko z Norweżkami i Szwedkami.
W biegu na 30 km techniką dowolną wydawało się, że Justyna będzie walczyła o medal. Polka miała siłę i zmieniała na prowadzeniu Norweżki. Jednak Kowalczyk przegrała przede wszystkim z… nartami. Ostatecznie zawody zakończyła na 17. miejscu.
8 marca Justyna Kowalczyk wystartowała w Biegu Wazów. Przed 90-km maratonem mówiła, że nie liczy się wynik, a przetrwanie. Jednak jak na prawdziwą mistrzynię przystało – Kowalczyk i wytrzymała i wygrała. Dokonała wielkiej sztuki, jako pierwsza osoba z Polski triumfowała w tym najsławniejszym biegu.
Ostatnim akordem PŚ dla Justyny był start w Drammen. Polka liczyła na dobry występ, a skończyło się na… kwalifikacjach. Nasza biegaczka po raz kolejny miała źle przygotowane narty.
W sezonie 2014/2015 Justyna Kowalczyk prezentowała się słabiej niż w ubiegłych latach. Jednakże nic nie dzieje się bez powodu. Polka potrafi podnosić się nawet z najgorszych sytuacji. Wierzmy w nią do końca! Justyna ma wielką motywację i zapowiada, że od maja zacznie przygotowania na pełnych obrotach. Wypada nam życzyć, aby w przyszłym sezonie było więcej radosnych chwil, a przede wszystkim, aby Justyna coraz częściej szczerze się uśmiechała.