Skaczą od wczoraj, a dziś dopiero mamy do czynienia z ceremonią otwarcia Pucharu Świata w skokach narciarskich w sezonie 2014/15. Przypomniały mi się Igrzyska Olimpijskie z Sochi. Obyśmy w marcu w Słowenii mieli podobne wspomnienia, tylko że z dużym, kryształowym ciężarem u ręki naszego dwukrotnego mistrza olimpijskiego.
Dziś konkurs drużynowy, ale nie oznacza to, że emocje spadną. Wprost przeciwnie trzeba je pomnożyć razy cztery! Mamy świetny dream – team, a najbardziej cieszy mnie to, że Żyła skacze na wysokim poziomie i do składu wraca Stefan Hula. Oczywistość stała się faktem. Kamil Stoch ponownie w zespole jako lider. Jeśli dziś nie wyjdzie to co? Mamy rozpaczać? Niech nikt nawet tak dziś nie myśli! Przed nami dopiero pierwszy konkurs z wielu czteromiesięcznego serialu, pt. “Puchar świata w skokach narciarskich”. Na szczęście Polacy nie dostali ról statystów. Oni grają w tym filmie pierwszoplanowe role i na tym się trzeba skupić! Nigdy nie oceniajmy książki po okładce.
Nie od dziś wiadomo, że na skoczniach mamucich przeprowadzane będą testy, aby zobaczyć, czy warto konkretne pomysły wcielić w życie już w następnym sezonie. Trochę za dużo się o tym mówi. Jeszcze pierwszy odcinek tego serialu m.in. ze Stochem w roli głównej się na dobre nie zaczął, a my już szukamy ulepszeń na sezon 2015/16. To trochę tak, jak z polską kadrą w piłce nożnej. Lepiej grac z Kubą, czy bez… Ale to temat na inny felieton, więc o nim się nie rozpiszę. Trzymajmy dziś kciuki bardzo mocno i chuchajmy w ekrany, gdy Polacy będą skakać!
