W deszczowych warunkach Katarzyna Niewiadoma (Canyon SRAM Racing) już trzeci raz z rzędu zajęła drugie miejsce w prowadzącym przez szutrowe sektory włoskim klasyku Strade Bianche. Wśród mężczyzn jako jeden z głównych faworytów wymieniany był Michał Kwiatkowski (Team Sky), który wygrał ten wyścig w 2014 i 2017 roku.
Kobieca edycja liczyła w tym roku 136 kilometrów i zawierała osiem sektorów. Na liście startowej pojawiły się dwie Polki: Katarzyna Niewiadoma (Canyon SRAM Racing) oraz Małgorzata Jasińska (Movistar). Decydująca okazała się przedostatnia sekcja – wspinaczka pod Colle Pinzuto. To właśnie tam z kilkunastoosobowej grupki odjechały Anna van der Breggen (Boels-Dolmans) i Elisa Longo Borghini (Wiggle High5). Po chwili Holenderka zostawiła rywalkę, i ostatnie kilkanaście kilometrów przejechała samotnie. Wjeżdżając na ostatni sektor, van der Breggen miała prawie minutę przewagi nad Longo Borghini. Od goniącej grupki oderwała się Niewiadoma, która dziesięć kilometrów przed metą doścignęła Włoszkę. Batalia o drugie miejsce rozstrzygnęła się dopiero na finałowej ściance w Sienie. Tam Polka pokonała przeciwniczkę i na metę wjechała jako druga, 49 sekund za van der Breggen.
W męskim wyścigu wzięło udział aż sześciu naszych rodaków: Michał Kwiatkowski, Michał Gołaś, Łukasz Wiśniowski (wszyscy Team Sky), Maciej Bodnar (Bora-Hansgrohe), Tomasz Marczyński (Lotto Soudal) i Przemysław Niemiec (UAE Team Emirates). 184 kilometry prowadziły przez jedenaście szutrowych sektorów. Od samego początku narzucono bardzo mocne tempo, więc ucieczka nie miała większych szans. Została doścignięta na siódmym sektorze San Martino in Grania. Tam główna grupa porwała się, a w czołówce znalazł się między innymi Michał Kwiatkowski. Na najdłuższej 11.5-kilometrowej części bez asfaltu Monte Sante Marie sytuacja wielokrotnie się zmieniała. Ostatecznie udany atak przeprowadził Romain Bardet (AG2R), za którym pogonił Wout van Aert (Verandas Willems). Na końcu odcinka mieli oni kilkanaście sekund przewagi nad grupką Kwiatkowskiego. Po kilkunastu kilometrach za uciekinierami postanowili pogonić Pieter Serry (Quick-Step) i Tiesj Benoot (Lotto Soudal). Na Colle Pinzuto pojawiła się kolejna kontratakująca dwójka – Giovanni Visconti (Bahrain-Merida) i Rob Power (Mitchelton-Scott), a Michał Kwiatkowski został już z tyłu. Tymczasem Benoot zostawił swojego współtowarzysza i ruszył za prowadzącą dwójką. Piętnaście kilometrów przed metą prowadziło już trzech zawodników. Na ostatnim sektorze Le Tolfe, Benoot samotnie zaatakował po zwycięstwo. W Sienie Bardet zostawił Van Aerta i kreskę przekroczył 39 sekund po zwycięzcy. Z 59 sekundami straty dojechał Van Aert.