Ogłoszenie profesjonalnej ligi piłki ręcznej mężczyzn w naszym kraju wydawało się informacją, na którą wielu czekało i która przyniesie masę dobrych zmian w polskim szczypiorniaku. Czy tak się faktycznie stało?
Profesjonalny magazyn z każdej kolejki PGNiG Superligi Mężczyzn, kamery w każdej hali, transmisja z wielu meczów. To niektóre z plusów, które przyniosła reforma najwyższego szczebla rozgrywek. Dzięki temu mecze męskiej rywalizacji wyglądają już w tym momencie bardzo podobnie do tego, co możemy oglądać co tydzień w Lidze Mistrzów.
PGNiG Superliga mężczyzn ma jednak także swoją siostrę bliźniaczkę, czyli żeńską ligę, która wydaje się być teraz porzucona. Można tę sytuację porównać do tego, gdy jedno z rodzeństwa mieszkającego w domu dziecka zostaje zaadoptowane przez bogatą rodzinę, a drugie trafia do bardzo biednej rodziny, bądź zostaje w nieprzyjemnym “bidulu”.
W momencie, gdy męskie rozgrywki kwitną bijąc rekordy oglądalności, a stacja posiadająca prawa do transmisji wprowadza coraz to nowe sposoby dystrybucji sygnału z meczów, kobiece rozgrywki zrobiły znaczny krok w tył. Przez ostatnie sezony najważniejsze mecze ligowe miały zapewnioną transmisję telewizyjną.
Wielu Polaków nie wyobrażało sobie, by hitowe pojedynki, czy to dawnego SPR-u Lublin (obecnie i dawniej MKS Lublin) z Zagłębiem Lubin, czy też rozwijającej się ostatnio w szybkim tempie Pogonii Baltica Szczecin z stawiającym na młodość Vistalem Gdynia, nie pojawiły się w ich telewizorach. Tak się jednak stało i niejako PGNiG Superliga kobiet została osierocona.
Nie oznacza to oczywiście, że pod względem transmisji rozgrywki kompletnie umarły, jednak są one transmitowane za pośrednictwem mało popularnych stron internetowych, bądź upychane na marginalnych kanałach w niektórych sieciach kablowych. Nie mówi się o tym wprost, jednak brak poważnego podejścia do praw transmisyjnych będzie niósł za sobą poważne skutki.
Dla wielu sponsorów pomoc klubom to inwestycja, która ma się zwrócić. Widoczne logo sponsora w transmisji telewizyjnej oddziałuje na widza, który jest także kibicem. Marka wchodzi do głowy, a o to przecież chodzi sponsorowi. Przy braku transmisji, bądź przy takim pokazywaniu meczu, gdzie obejrzy go tylko garstka kibiców przed komputerem, sponsorzy nie mają gwarancji sukcesu i często nie zdecydują się na zainwestowanie w naszego rodzimego szczypiorniaka w żeńskim wydaniu.
Zresztą problemy z pieniędzmi nie pojawiły, czy nie pojawią się z tego powodu. Brakowało ich już wcześniej, a teraz może się to tylko bardziej uwidocznić. Z pewnością rozwiązaniem mogłaby być profesjonalizacja żeńskich rozgrywek, jednak tutaj również potrzeba pieniędzy, gdyż przed każdym klubem przystępującym do takiej ligi stawiane są surowe warunki finansowe. Brak długów, wypłacalność i wszystkie sprawy formalne określone czarno na białym, każdy klub musiałby spełnić te wymagania.
Czy stać uboższą siostrę bliźniaczkę na taki milowy krok w jej życiu? Jest to ciężkie pytanie, męskie rozgrywki nie doszły do tego od tak. Przygotowania do przekształcenia w ligę zawodową trwały kilka lat, więc może na początek warto zrobić chociaż mały kroczek i zacząć przymierzać się do takiej zmiany, bo jak widać u panów wypaliło to w stu procentach?
Przygotowania do profesjonalizacji nie trwały kilku lat. PR-owe “zebrania”, “debaty” nie miały zbyt dużo wspólnego z kształtem obecnej Superligi. Sam pan prezes Gontarek na początku rozgrywek mówił o bardzo krótkim czasie na przygotowania i było widać, że wszystko było robione na “chybcika” i na ostatnią chwilę
Pierwszy mecz w mistrzostwach już pokazał dlaczego sytuacja jest jaka jest…9 bramek w plecy z Francją + rozgrywki ,które poziomem przypominają sportowe liceum