Ostatni swój występ w tym roku podopieczni trenera Anastasiego mogą zaliczyć do udanych, bowiem dzięki niemu na ich konto wpadną cenne trzy punkty, które udało im się odebrać kielczanom w ich własnej hali.
Kielczanie mecz rozpoczęli asem serwisowym Bartosza Bućko (1:0). Chwilę później, po udanym ataku ze środka, gdańszczanie doprowadzili do remisu (3:3). Równa wymiana nie trwała jednak zbyt długo, bowiem podopieczni trenera Anastasiego szybko odskoczyli rywalom na kilka punktów (5:9). Fantastyczną serię Lotosu przerwała dopiero popsuta zagrywka Pashytskyy’iego (6:13). W dalszej części tej partii gra kielczan nie uległa poprawie, co coraz bardziej oddalało ich od uratowania tego seta (12:20). Pierwszą odsłonę zakończył Andrić swoim nieudanym atakiem (15:25).
Kolejna część spotkania już od początku układała się pod dyktando gości (3:6). Po świetnym ataku Schulza straty kielczan wzrosły do pięciu „oczek” (5:10). Gospodarzom chwilę później udało się nawiązać kontakt z podopiecznymi Andrei Anastasiego po dobrym bloku (15:16). Kielecka ekipa nie wykorzystała jednak okazji, i z powrotem ich straty do przeciwników się odnowiły (20:23). Set zakończył Gawryszewski mocnym atakiem ze środka (22:25).
Ostatnia część spotkania ponownie lepiej otworzyła ekipa Lotosu, która już od początku wyprowadziła sobie czteropunktowe prowadzenie (0:4). Chwilę później po świetnym ataku kielczan ich straty zaczęły topnieć (6:9). W połowie partii gospodarzom w końcu udało się doprowadzić do remisu, co obudziło widownię (15:15). Lotos zdołał odrobić straconą przewagę, jednak kontuzji doznał Mateusz Mika, który niefortunnie stanął po skończonym ataku (18:20). W końcówce gdańszczanie okazali się być nie do zatrzymania dla rozbitych rywali i po szybkim ataku Gawryszewskiego mecz wygrała ekipa Lotosu (22:25).
Libero: Biniek, Sobczak
Libero: Gacek, Majcherski