Są tenisiści i tenisistki, którzy usadowią się w jakimś wąskim przedziale w rankingu i ani myślą się z niego ruszyć. Dla przykładu Serena Williams na pierwszym miejscu w rankingu WTA, czy Tomas Berdych w pierwszej dziesiątce ATP. Ale po co szukać poza granicami Polski? Wystarczy spojrzeć na Paulę Kanię.
Trzeba jednak sosnowiczance oddać, że z każdym rokiem jej pozycja rankingowa jest coraz wyższa. Awanse z roku na rok są jednak tak małe, że należy Pauli życzyć co najmniej jeszcze 10 lat grania, aby weszła do grona stu najlepszych tenisistek. A przecież od kilku lat pozytywnie nastawionym ekspertom wydaje się, że awans Polki do elitarnego grona będzie kwestią kilku miesięcy. Żeby pokazać jak ślimaczym tempem 23-latka wspina się w rankingu WTA przedstawię miejsca, na których kończyła poszczególne sezony.
Rok 2011- 493. miejsce Rok 2012- 207. miejsce Rok 2013- 171. miejsce Rok 2014- 163. miejsce Rok 2015- 149. miejsce
Gołym okiem widać, że pseudonim ,,pendolino” do Pauli Kani by nie pasował. Ostatni duży krok do przodu wykonała w roku 2012. I choć nie mam najmniejszych wątpliwości, że dzisiaj jest o wiele lepszą tenisistką niż trzy lata temu, to ranking odwzorowuje to bardzo mizernie.
A jaki był dla Pauli rok 2015? Rozpoczął się tragicznie. Paulę pokonywały zawodniczki, które nawet dla zagorzałych kibiców mogą być anonimowe. Do połowy maja Kania wygrała siedem meczów, a przegrała czternaści. Łagodnie mówiąc nie było powodów do optymizmu. Sosnowiczanka odpaliła jednak w najlepszym dla siebie momencie. Przebrnęła przez kwalifikacje podczas French Open, a następnie jak debiutantka w turnieju głównym pokonała notowaną ponad sto pozycji wyżej Monę Barthel. Potężny zastrzyk pewności siebie, pieniędzy i jakże potrzebnych punktów rankingowych. Później było już znacznie lepiej i tylko dwukrotnie do końca sezonu Kania żegnała się z zawodami po pierwszym meczu. Na dodatek za obie porażki nie można mieć do Kani większych pretensji, na Wimbledonie przegrała 9-11 w decydującym secie z Panovą, a w Toronto uległa Magdzie Linette. Drugim najlepszym rezultatem Kani w roku 2015 był ćwierćfinał turnieju WTA w Quebec City. Kanadyjska impreza nie należy do tych najmocniej obsadzonych, ale nie umniejsza to przecież sukcesu naszej rodaczki. Co ciekawe, to właśnie w turnieju rozgrywanym w Quebecu Kania doznała najdotkliwszej porażki. W ćwierćfinałowym pojedynku z Jeleną Ostapenko zdołała ugrać tylko jedna gema.
Ciężko więc jednoznacznie ocenić jaki to był rok dla Pauli Kani. Generalnie liczyliśmy na więcej, jednak pojawiające się co pewien czas przebłyski pozwalają z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Czas najwyższy zrobić w końcu wyraźny krok w przód i udowodnić wszystkim swoją wartość, tak jak robi to Paula w deblu.
Miniony rok przyniósł trzy turniejowe finały, z których tylko jeden udało się wygrać. W każdym z tych turniejów Polce partnerowała Maria Irigoyen z Argentyny, z którą sosnowiczanka najwyraźniej znalazła wspólny język.
Nowy sezon Paula Kania rozpocznie od wspólnych startów z Klaudią Jans-Ignacik nową kapitan reprezentacji Polski Fed Cup. Cel nawiązania tej współpracy jest jasny- awans na Igrzyska Olimpijskie. Dla Pauli mogą z tego wynikać oczywiście dodatkowe korzyści- wiele wskazuje na to, że po rocznej przerwie sosnowiczanka powróci do gry dla reprezentacji.
Great paintings! This is the kind of information that are meant to be shared around the internet. Shame on Google for not positioning this submit higher! Come on over and talk over with my website . Thank you =)