Tomasz Fornal specjalnie dla Polski – sport.pl: "Mecze z Kazaniem to już historia, którą można kiedyś opowiedzieć swoim dzieciom"

Aktualizacja: 16 sty 2023, 12:25
26 lut 2020, 19:55

Starcia pomiędzy ekipami z samej góry tabeli od zawsze obfitują w wielkie emocje oraz duże siatkarskie widowisko. Tym razem w wtorkowym meczu pomiędzy PGE Skrą Bełchatów, a Jastrzębskim Węglem zabrakło niestety tego drugiego czynnika. Gospodarze w zaledwie trzech setach ulegli wyraźnie lepiej dysponowanym jastrzębianom, co pozwoliło im dopisać kolejne trzy oczka do swojego dorobku punktowego. Po meczu w bełchatowskiej hali Energia udało nam się porozmawiać z przyjmującym drużyny gości, Tomaszem Fornalem. 

Patrycja Smolarczyk: W ostatnich spotkaniach nie można było nie zauważyć, że wasza gra lekko faluje, ale dzisiejszy mecz pokazał, że potraficie zagrać naprawdę bardzo dobry mecz, biorąc pod uwagę wszystkie techniczne elementy. 

Tomasz Fornal: Hmmm… czy nazwałbym to falowaniem? Ciężko powiedzieć. Jeden mecz nie świadczy o tym, że drużyna faluje, po prostu zagraliśmy słabsze spotkanie, i trzeba uznać wyższość przeciwnika z Radomia. Przyjechali do nas na halę, i zaprezentowali się naprawdę dobrze, my niestety mieliśmy wtedy gorszy dzień, ale taki jest sport. Nie zawsze będziemy w 100% zdolni, nie zawsze wszyscy są w pełni zdrowi. Czasami są jakieś kontuzje, delikatne urazy. Jakby te półtora meczu, które tak na prawdę zagraliśmy słabsze, bo w Zawierciu dwa sety nadal bardzo dobre w naszym wykonaniu, nie świadczą jeszcze o żadnym kryzysie, ale falowaniem można to chyba nazwać. Zdarzają się gorsze mecze, to całkiem normalne. Nie zawsze będziemy wygrywać, nie zawsze będą to też mecze za trzy punkty, trzeba to po prostu zrozumieć, i dać nam trochę spokojnego czasu. Tak, jak mówię, my potrafimy grać w siatkówkę, a kiedy gramy źle to wiemy o tym.

P.S: Spodziewaliście się, że mecz z PGE Skrą skończy się tylko w trzech setach?

T.F: Wydaje mi się, że nie. Na pewno, jakby nigdy przed meczem nie zastanawiam się, ile będziemy grali setów. My zawsze chcemy zakończyć mecz w trzech setach. Dzisiaj się to udało i bardzo nas to cieszy, bo są to trzy cenne punkty, i w jakimś stopniu dają nam one jakąś przewagę psychologiczną, jakbyśmy się kiedyś jeszcze w tym sezonie spotkali. Na pewno dobrze, że to spotkanie wygraliśmy. Cieszy nas to, że wróciliśmy do takiej dyspozycji, jaką prezentowaliśmy chociażby w meczu z Kazaniem czy w innych spotkaniach, które wygrywaliśmy.

P.S: Kibice Jastrzębskiego Węgla i tym razem was nie zawiedli. Dzisiaj w hali Energia zrobili oni dość nieprawdopodobną rzecz, bowiem nie często się zdarza, że klub kibica gości kompletnie zagłusza miejscowe wsparcie. Czy czujecie, że są oni takim siódmym zawodnikiem obecnym razem z wami na boisku?

T.F: Dokładnie. Kibice nas wspierają, jeżdżą z nami na wszystkie mecze wyjazdowe, jakie dotąd mieliśmy. Trzeba im to przyznać, że nie odpuszczają żadnego spotkania, zawsze nas dopingując. Byli nawet z nami w Suwałkach, gdzie droga nie jest krótka, więc na pewno im za to dziękujemy. Czujemy ich wsparcie, a przede wszystkim je widzimy, więc jest to super. Zdecydowanie lepiej się gra przy kibicach, gdy ktoś Krzyczy ci z tyłu głowy Jastrzębie, niż przy pustych trybunach, gdzie nikogo praktycznie nie ma.

P.S: Po tym fenomenalnym dwu meczu z Kazaniem spotkałam się z określeniem „pogromcy wielkiego Zenitu Kazań”. Czy zdarzyliście się już przyzwyczaić do tego, że zamknęliście drogę do 1/8 finału jednej z najlepszych drużyn klubowych na świecie?

T.F: Ciężko to powiedzieć, bo to nie jest ten sam Kazań, który reprezentował poziom za czasów, kiedy tam jeszcze grał chociażby Leon. Na pewno są to niesamowite nazwiska – Michajłow, Sokołow, N’Gapeth, Wolwić, Butko, które robią ogromne wrażenie. Niemniej byli stawiani wyżej w tabeli przed rozpoczęciem rozgrywek, ale udowodniliśmy naszą dobrą grą, że potrafimy się bić z najlepszymi. Oni też mieli swoje problemy, które widać chociażby w lidze. Nie wszystko wygrywają, mają swoje wpadki. Jest to duży powód do szczęścia dla nas, ale również fajne z tego względu, że pokonaliśmy Kazań dwu krotnie w ciągu tak na prawdę jednego miesiąca. Mimo wszystko jest to już historia, która o niczym nie świadczy. Na pewno gdzieś za dziesięć albo piętnaście lat będzie można to powspominać, ale teraz trzeba się skupić, bo jest w niedługim czasie mecz we Włoszech, z którym nie wiadomo jeszcze do końca, co będzie, z racji koronowirusa. Czytałem w ogóle, że włosi zawiesili rozgrywki, więc ciężko powiedzieć, kiedy będziemy ten mecz rozgrywali, ale mam nadzieje, że się nic nie zmieni. Nie widzę też sensu, żeby ryzykować jakimś przypadkowym zarażeniem, no bo jest to mimo wszystko poważny temat obecnie na świecie. Wydaje mi się, że względem jednego meczu przydałoby się coś z tym zrobić, żeby nie narażać niepotrzebnie swojego zdrowia.

P.S: Mimo wszystko ta końcówka z pierwszego meczu w Kazaniu, w której w tie – breaku ze stanu 14:9, zdołaliście doprowadzić do remisu, a w ostateczności wygrać całe to spotkanie na pewno zapisze się wielkimi literami w historii polskiej siatkówki.

T.F: Wiadomo tak, jak mówię my zagraliśmy dwa dobre spotkania. W Kazaniu graliśmy bardzo dobrze, w Jastrzębiu jeszcze lepiej, i jakby wygraliśmy zasłużenie te dwa mecze. Tak, jak jednak powiedziałaś, to już jest historia. Można sobie to za dziesięć lat na YouTube odnaleźć, i będzie można to pooglądać, a przy okazji pokazać dzieciom. Na ten moment jest to już historia, tego już nie ma. Na pewno miło i fajnie się w tamtym okresie czuło, bo nie zawsze pokonuje się Kazań, ale tak, jak mówię to jest już historia. Wydaje mi się, że nie ma, co tego wspominać. Sezon wchodzi teraz w swoją najważniejszą część, play -offy za niedługo i ćwierćfinał z Trentino, więc na spokojnie. Jeżeli uda nam się pokonać Włochów to będziemy mieli kolejne powody do radości.

P.S: Wspomniałeś właśnie o zespole Itas Trentino, z którym przyjdzie wam się już niedługo zmierzyć w Lidze Mistrzów. Jak oceniasz waszego rywala w 1/8 finału?

T.F: Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Nigdy nie widziałem ich gry. Mamy na tyle dużo treningów, meczów i wyjazdów, że raczej w wolnych chwilach nie oglądam siatkówki, tylko staram się w jakiś sposób zresetować oraz zapomnieć o tym wszystkim. Mamy tego w tym roku tak dużo, że można byłoby zwariować, jeżeli człowiek oglądałby cały czas siatkówkę. Na pewno znam tych zawodników, którzy tam grają, bo są tam dobre nazwiska. Gwiazdy przede wszystkim swoich reprezentacji, a także ligowych boisk. Ich osoby bez dwóch zdań robią ogromne wrażenie, bo nie raz się ich widziało chociażby w telewizji, ale my też mamy nazwiska, a co najważniejsze potrafimy grać w siatkówkę. Spodziewałbym się raczej zaciętego spotkania takiego, jak w Kazaniu.

P.S: Ostatnio pojawiła się oficjalna informacja, że kontuzja Juliena Lyneela się odnowiła, a on sam do końca tego sezonu najprawdopodobniej nie wyjdzie już na boisko. Czy jego nieobecność w tej najważniejszej części sezonu będzie miała dla całego zespołu jakieś większe znaczenie? Czy może do tej pory Jastrzębski odczuł w jakiś sposób jego brak?

T.F: Czy drużyna do tej pory odczuła jego brak to każdy może sam zauważyć. Tak naprawdę nie ma go z nami od początku sezonu. Julien zagrał dwa, trzy, może cztery spotkania, i cały czas ma problem z plecami, chwilę z łydką, a teraz znowu ta łydka mu się odnowiła. To nie jest jego wina. Nikt też nie będzie go tutaj za to obwiniał, bo to jest rzecz ludzka. Kontuzja jest obecna w życiu sportowca. Życzę mu dużo zdrowia, i tak naprawdę ciężko jest mi powiedzieć, czy nasza gra wygląda inaczej bez niego. Julien biorąc pod uwagę cały ten sezon to nie zagrał żadnego spotkania w pełni sił, swoich możliwości oraz w swojej najlepszej formie. Nie wiem, jak to jest mieszając się kontuzją. Nie wydaje mi się, żeby to była łatwa sprawa, wrócić po jednej kontuzji, zagrać dwa mecze, a potem znowu złapać drugą. Można się załamać fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie, bo trzeba po tym wrócić do swojej formy. Jestem w stanie go zrozumieć, bo jest mu naprawdę ciężko. Życzę mu dużo zdrowia, aby jak najszybciej wrócił do pełni sił, bo może nam pomóc, ale niech w spokoju się wyleczy. Nie ma też, co za szybko wracać, aby nie nabawić się kolejnej.

P.S: Dziękuję za rozmowę. Życzę powodzenia w meczu w Itasem Trentino w oraz w spotkaniach fazy play – off.

T.F: Dziękuję.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA