Grzegorz Stępniak był bardzo bliski podium na 7.etapie Tour of Turkey, finiszując tuż za czołową „trójką”. Wygrał Sacha Modolo (Lampre Merida), przed Manuelem Bellettim (Southeast – Venezuela) I Marco Zanottim (Parkhotel Valkenburg CT).
Przedostatni etap miał pofałdowany profil, a ostatni, niełatwy podjazd znajdował się zaledwie 7 kilometrów przed metą. W ostatnich latach jednak, często zmagania w Marmaris kończyły się pojedynkiem sprinterów i trudno było przewidzieć scenariusz wyścigu.
Początek etapu był bardzo aktywny i spora grupa kolarzy próbowała oderwać się od stawki. Jednym z najbardziej agresywnie jadących był Leszek Pluciński (CCC Sprandi Polkowice). Jego ambitna postawa zaowocowała wywalczeniem miejsca w 5-osobowej ucieczce. Razem z Davidem Belda (Roth), Pawłem Cieślikiem (Verva ActiveJet), Florianem Gauglem (Team Hrinkow Advarics Cycleang) i Bramem Noltenem (Parkhotel Valkenburg CT) zbudowali przewagę na poziomie 4:20.
Na finałowych 30 kilometrach współpraca w ucieczce się popsuła, gdyż kolarze próbowali atakować siebie nawzajem. Peleton to wykorzystał i zmniejszył dystans do 45 sekund na 19 kilometrów przed końcem. 3 kilometry później grupka została wchłonięta.
Na ostatnim podjeździe, którego szczyt znajdował się zaledwie 7 kilometrów przed metą doszło do mocnej selekcji. Przetrwał ją m.in. Grzegorz Stępniak oraz większość kolarzy CCC Sprandi Polkowice, którzy kontrolowali, by rywalizacja zakończyła się masowym finiszem.
Faktycznie, o wszystkim zadecydowała walka sprinterów. W niej po raz kolejny w Tour of Turkey bardzo dobrze spisał się Grzegorz Stępniak. Na wąskich i krętych ulicach Marmaris, walczył on o jak najlepszą pozycję, starając się przejść na czoło grupy. Rozpoczął sprint z ok. 4-5 pozycji i zameldował się na mecie jako 4. Było to jego czwarte miejsce w czołowej „10” w tureckiej etapówce i tym razem był najbliżej wejścia na podium.
źródło: CCC Sprandi Polkowice