Dwieście dwudziesta pierwsza rakieta świata, Magdalena Fręch, po udanych eliminacjach do wielkoszlemowego US Open przystępowała do turnieju głównego z wiarą, że uda się podtrzymać dobrą passę. Niestety przegrała w I rundzie w wyżej notowaną Laurą Siegemund. Polka walczyła jednak w trzysetowym boju bardzo dzielnie.
Mało kto spodziewał się, że mecz z bardziej doświadczoną rywalką będzie tak bardzo wyrównany. Trwał on dwie godziny i czterdzieści jeden minut. Zobaczyliśmy w nim sporo dobrego tenisa. To dobrze rokuje 21-latce z Łodzi na przyszłość.
Pierwszy set z początku pokazał moc własnego podania. Pierwsze cztery gemy padły bowiem łupem serwujących. Kolejne cztery to totalne odwrócenie sytuacji! W nich dochodziło do regularnych przełamań. Przy stanie 4:4 wszystko wróciło do normy… do czasu. 11 gem był decydującym momentem pierwszej partii. Polka wygrała serwis rywalki, by w kolejnym gemie przypieczętować własnym serwisem zwycięstwo 7:5.
W drugiej odsłonie meczu, również jeden gem okazał się być niezwykle istotny. W czwartym odcinku partii Niemka, sklasyfikowana na 90 miejscu w rankingu WTA, do zera przełamała naszą reprezentantkę. Utrzymała przewagę do końca seta, wygrywając 6:3.
Trzecia partia źle rozpoczęła się dla Magdy Fręch. Już w pierwszym gemie doszło do utraty własnego podania. Polkę stać było jednak na przełamanie powrotne. Nastąpiło ono w 6 gemie. Niestety, kolejny gem znów padł łupem Niemki. Przewaga przełamania pozwoliła „dowieźć” zwycięstwo do końca. Polka przegrała, lecz pokazała serce do walki i umiejętności, których z pewnością jej nie brakuje.
US Open
I runda gry pojedynczej:
Magdalena Fręch – Laura Siegemund 7:5, 3:6, 4:6