Już po raz drugi doszło do specjalnego widowiska w lubelskiej hali Globus. Działacze puławskiego klubu postanowili jeszcze raz rozegrać hitowy mecz z kieleckim Vive na znacznie większym obiekcie, niż ich rodzima hala.
Dzięki temu hit kolejki w Superlidze mężczyzn obejrzał komplet widzów, czyli ponad 4 tysiące ludzi. Dla lubelskich kibiców była to nie lada gratka, na co dzień w Lublinie piłka ręczna na najwyższym poziomie prezentowana jest jedynie dzięki kobiecemu zespołowi MKS-u.
Tym razem po raz kolejny można było ujrzeć największe gwiazdy naszych rodzimych rozgrywek. Nie może dziwić, że hala zapełniła się do ostatniego miejsca. Jedynym minusem mogły być absencje w drużynie Mistrza Polski. Od dłuższego czasu brakuje Grzegorza Tkaczyka, a przed meczem ze składu wypadła jedna z większych gwiazd, czyli hiszpański obrotowy Julen Aginagalde.
Właśnie ze względu na brak doświadczonego kołowego z Półwyspu Iberyjskiego praktycznie cały mecz na tej pozycji rozegrał Michał Jurecki. Popularny Dzidziuś miewał już epizody na tej pozycji i tym razem także pokazał jak niezwykle uniwersalnym jest graczem. Ta decyzja Talanta Dujszebajeva nie była jedyną zaskakującą. W drugiej części spotkania na środku rozegrania mogliśmy ujrzeć Ivana Cupicia z równoczesną obecnością Pawła Paczkowskiego na prawym skrzydle.
Niektóre ustawienia Mistrzów Polski nie były w tym meczu jedyną niespodzianką. W drużynie formalnych gospodarzy także doszło do niecodziennych sytuacji. W pewnym momencie po kolejnej nieskutecznej próbie podstawowego obrotowego Leosia Petrovskyego trener Skutnik zdecydował się na ustawienie swojego zespołu w innowacyjny sposób. Na parkiecie pojawiło się standardowo 2. skrzydłowych oraz 4. rozgrywających. Tę niecodzienną taktykę jako pierwszy zapoczątkował Ljubomir Vranjes we Flensburgu, ale jak widać staje się to coraz bardziej popularne.
Tutaj jednak wydaje się, że działanie to wymusiła sytuacja kadrowa. Szkoleniowiec Azotów nie zdecydował się w ogóle skorzystać z usług Pawła Grzelaka, czyli drugiego obrotowego w kadrze Puławian. W związku z tym musiał uciekać się do innych wariantów, na początku spróbował tego nowego ustawienia, by później rotować na pozycji obrotowego dając tam szansę m.in. Michałowi Kubisztalowi, czy też Janowi Sobolowi.
Samo spotkanie od początku było zacięte, w pierwszych minutach gracze Azotów potrafili zagrać konsekwentnie i wyjść nawet na dwubramkowe prowadzenie. Z czasem jednak do głosu zaczęli dochodzić Mistrzowie Polski. Grali konsekwentnie swoją grę, zaś Azoty popełniały coraz więcej błędów. Tym sposobem przyjezdni zeszli do szatni na przerwę spokojnie prowadząc.
W drugiej połowie mogliśmy obejrzeć różnorodny pojedynek. W pewnym momencie przewaga Vive uwidoczniła się w wyraźny sposób, jednak Mistrzowie Polski pod koniec trochę spuścili z tonu i Puławianie zakończyli mecz nieźle wyglądającym wynikiem.
Azoty Puławy-Vive Tauron Kielce 25-29(11-14)