Kristian Sbaragli (MTN – Quebeka) wygrał dziesiąty etap Vuelta a Espana. Kolarze z czołówki klasyfikacji generalnej, w tym Rafał Majka byli dziś niewidoczni, ale w prawie wszyscy przyjechali w grupie zasadniczej.
Dziesiąty etap liczył 146,6 km, a na jego trasie znajdowały się dwie premie górskie. Ostatnie kilometry były płaksie, dlatego już przed startem największe szanse na etapowe zwycięstwo dawano sprinterom.
Początkowo w ucieczkę próbowało się zabrać aż czterdziestu kolarzy, jednak peleton nie pozwolił na taki odjazd i stosunkowo szybko został on zlikwidowany. Następnie ataku próbował Niki Terpstra (Etixx-Quick Step), ale również i ta akcja została zlikwidowana i ponownie wyścig otwierała duża grupa zasadnicza.
Na najtrudniejszym podjeździe na dzisiejszym etapie z peletonu zaatakowali Romain Sicard (Europcar), Kenny Elissonde (FDJ) oraz Alessandro Der Marchi (BMC), ale ich przewaga w najkorzystniejszym momencie wynosiła 50 sekund, a na szczycie wzniesienia gdzie była umiejscowiona premia górska trzeciej kategorii było to już tylko 20 sekund.
Kiedy do mety było 5 km, na czele jechał już niemal cały peleton z wyjątkiem nielicznych kolarzy, którzy nie wytrzymali trudów podjazdu. Wówczas do akcji przystąpiły ekipy mające w swoich składach sprinterów, następnie rywalizujących o zwycięstwo etapowe.
Najszybszy okazał się Kristian Sbaragli (MTN-Quebeka), drugie miejsce zajął zdecydowany faworyt, którym był John Degenkolb (Giant-Alpecin), a trzecie Jose Joaquin Rojas (Movistar).