Vuelta jak narazie układa się po myśli Rafała Majki. Po morderczym jedenastym etapie, Polak jest jednym z 8 kolarzy, którzy mają realne szanse na zwycięstwo bądź podium. Mimo tych sukcesów, mało brakowało do tego, żeby drużyna w ogóle pojawiła się dzisiaj na starcie!
Przypomnę, że wszystkie problemy zaczęły się po wypadku Petera Sagana na ósmym etapie z Puebla de don Fadrique do Murcii! Słowak jak pamiętamy został tuż przed finiszem potrącony przez motocykl techniczny obsługujący wyścig. Lider Tinkoff na sprint, był wściekły, kopnął rower i awanturował się z lekarzem wyścigu i fotoreporterami. Ponadto Słowak doznał kontuzji mięśnia i musiał wycofać się z wyścigu.
Szef Tinkoff, był wściekły i cały czas uparcie domagał się wyciągnięcia konsekwencji wobec niesfornego motocyklisty. Nic takiego jednak się nie stało i sprawa rozeszłaby się po kościach gdyby nie identyczny wypadek Sergio Paulinho na wczorajszym etapie. W tym momencie rosyjski biznesmen nie wytrzymał i zagroził, że wycofa zespół z Vuelty. Grzmiał „nie płacą nam za ten wyścig, na dodatek nas uszkadzają! Co więcej na portalu Facebook Tinkoff zwrócił się do wszystkich fanów z pytaniem czy Tinkoff powinien wycofać się z Vuelty i czy ich zdaniem wyścig jest odpowiednio zabezpieczony? Ponadto została przeprowadzona w autobusie rozmowa z kolarzami, w której debatowano nad sensem ścigania się w Hiszpanii.
Ostatecznie jednak persfazja kibiców i kapitalna jazda Rafała i Pawła przekonały rosyjskiego oligarchę do pozostania w wyścigu. Dla polskich kibiców jest to szczególnie cenne, gdyż lider zespołu jest czwarty w Klasyfikacji Generalnej.