Michał Kwiatkowski nie ukończył klasyku Mediolan – San Remo. Polski mistrz globu miał kraksę 4 kilometry przed metą. Na szczęście wyszedł z tego bez żadnych obrażeń.
Jak przyznał zawodnik, to kask uratował mu życie. Na ostatnim zjeździe kolarz zaliczył upadek, trzeci raz w karierze podczas tego wyścigu. Teraz nie dojechał po wypadku na zjeździe z ostatniej góry. Było bardzo groźnie – na jednym z ostrych zakrętów upadło kilku zawodników, a tuż za murkiem rozpoczynała się przepaść.
Grupa Etixx Quick, w której jeździ Kwiatkowski, straciła wcześniej Marka Cavendisha, który wycofał się z wyścigu, a podczas tej właśnie kraksy kraksy nie tylko Polaka, ale Zdenka Stybara. Kwiatkowski pokazał w Twitterze zdjęcie rozbitego kasku. Zniszczenia mówią, że Polak miał sporo szczęścia.
Zawsze zakładajcie kask. Ten uratował mi życie. Wszystko w porządku – napisał Kwiatkowski.
Wciąż rozemocjonowany kolarz dodał jeszcze:
– Trzecie podejście i tym razem zrobiłem to na finiszu. Zjazd w Poggio to dziw**.
Potem na spokojniej już komentował:
– Mogę się cieszyć, że wypadek nie zakończył się gorzej. To był pechowy dzień – komentował Kwiatkowski w rozmowie z polskimi dziennikarzami.