Już po samej fazie grupowej było wiadomo, że kielecka siódemka jest blisko ćwierćfinału. Podopieczni Dujszebajewa mieli zmierzyć się z Motorem Zaporoże, czyli jednym z niżej notowanych zespołów w stawce. Z racji wyższej lokaty kielczan w fazie grupowej rewanż miał rozegrać się w Hali Legionów. Jednak już w pierwszym spotkaniu bukmacherzy widzieli faworyta w PGE Vive.
Wszystko weryfikuje parkiet i Mistrzowie Polski nie mieli łatwo. Praktycznie cały czas walka toczyła się bramka za bramkę. Raz na prowadzeniu byli gospodarze, żeby po chwili na jedną bramkę z przodu byli gracze z Kielc. Wprawdzie po 20 minutach Cindrić i spółka prowadzili 10-8, jednak do szatni obie ekipy schodziły przy wyniku 16-16.
Drugie 30 minut nie przyniosło zmiany i dalej na parkiecie przez większość czasu obserwowaliśmy wyrównaną walkę. Gdy w ostatniej minucie na 33-32 trafił Mateusz Jachlewski polscy kibice mogli mieć nadzieję na sukces. Chwilę przed końcem Motor otrzymał jednak rzut karny, a z niego nie pomylił się Kozakiewicz.
Pierwsza odsłona pojedynku 1/8 finału Ligi Mistrzów zakończyło się remisem. W Zaporożu padło jednak bardzo dużo bramek, co jest korzystne dla PGE Vive ze względu na przepis o bramkach na wyjeździe. Talant Dujszebajew ze swoimi zawodnikami nie powinni o tym myśleć, gdyż już za tydzień powinni bez żadnych kalkulacji powalczyć o wysokie zwycięstwo we własnej hali i pewny awans do ćwierćfinału.
Motor Zaporoże – PGE Vive Kielce 33-33 (16-16)