Tuż po występie w Grand Slam of Darts rozmawiamy z Krzysztofem Ratajskim. Wprawdzie w niedzielę turniej zwieńczą finałowe spotkania, jednak Polak zakończył swój występ we czwartek. Przed „Polskim Orłem” jeszcze dwa turnieje w tym roku, Players Championship Finals, które w najbliższy weekend, a także Mistrzostwa Świata, które od połowy grudnia potrwają aż do Nowego Roku.
Maciej Romaniuk (MR): 1/8 finału Grand Slam of Darts – sukces, czy jednak niedosyt?
Krzysztof Ratajski: Niedosyt na pewno pozostaje, ale ogólnie cały występ w Grand Slamie uważam za bardzo udany. Trzeba pamiętać, że był to mój debiut.
MR: Świetne występy w fazie grupowej i tak naprawdę nie ma do czego się przyczepić. Cieszył się Pan na wieść, że uniknie Michaela van Gerwena?
Krzysztof Ratajski: Oczywistym jest, że grając ze światowym numerem jeden szanse są dużo mniejsze, więc po tym jak nieoczekiwanie z pierwszego miejsca wyszedł Clayton można było przypuszczać, że o wygraną może być nieco łatwiej. Nie miałem jeszcze okazji grać przeciwko van Gerwenowi, a bardzo chciałbym się z nim zmierzyć. Na pewno będzie jeszcze okazja.
MR: Można było zagrać lepiej przeciwko Jonnemu Claytonowi, czy tego wieczora był nie do pokonania?
Krzysztof Ratajski: Na pewno można było zagrać lepiej choć uważam, że to był całkiem niezły mecz w moim wykonaniu. Średnia na poziomie 94 punktów i double ze skutecznością 60% pozwoliłyby wygrać niejeden mecz, chociażby w tej samej fazie dzień wcześniej. Niestety dla mnie Clayton zagrał naprawdę rewelacyjnie, dzięki czemu wygrał zdecydowanie i zasłużenie.
MR: Koniec Grand Slam of Darts oznacza skupienie całej uwagi na finałach Players Championship?
Krzysztof Ratajski: Można tak powiedzieć. Finały Players Championship to również ostatnia szansa na zdobywanie doświadczenia przed głównym turniejem sezonu, czyli Mistrzostwami Świata. Mecz będzie na pewno bardzo trudny, bo jak widać po ostatnich turniejach Gerwyn Price jest w świetnej formie.
