Czas w sporcie płynie niesłychanie szybko. Na przestrzeni ostatnich lat zmieniło się w sporcie wiele, zmieniają się także sportowcy. W tym tekście pokusiłem się o „symulację” tego, jak może wyglądać wywiad ze światowej sławy sportowcem w 2050 roku.
Rozmowa odbywa się w lutym 2050 roku, wywiadu udziela polski tenisista – Xavier Rakieta, który miesiąc wcześniej osiągnął finał Australian Open.
Witaj Xavier, ochłonąłeś już po największym sukcesie w swojej karierze?
Cześć, co prawda wciąż nie mogę spokojnie przejść po ulicy, ale powoli dochodzi do mnie czego dokonałem.
Rozpamiętujesz jeszcze piłkę meczową, którą miałeś w tie-breaku piątego seta? Byłeś przecież o włos od wielkiego sukcesu. Do tej pory tylko raz polski tenisista wygrał turniej Wielkiego Szlema…
Czasem przypomina mi się ta chwila… Miałem wyjątkowego pecha… Delpierini zagrał przecież serwis po siatce, a piłka przeturlała się na drugą stronę. No cóż, do siebie pretensji mieć nie mogę.
Dzień po meczu przyznałeś, że dzwoniła do Ciebie Pani Prezydent. Podobno była to bardzo osobista rozmowa, do dziś nie chciałeś zdradzać żadnych szczegółów. Możesz teraz powiedzieć coś więcej?
Powiedziała, że już nie będzie ubiegać się o kolejną kadencję (śmiech). A tak na poważnie, bardzo się cieszyła i obiecała, że na kolejnym finale będzie dopingować mnie z trybun.
Poruszyłeś temat kolejnych turniejów. Przed nami jeszcze cztery turnieje wielkoszlemowe. Wiesz jednak, na co czekają w tym roku wszyscy kibice w Polsce?
Jasne, wreszcie doczekaliśmy się Igrzysk Olimpijskich w naszym kraju. Dodatkową motywacją dla mnie jest to, że odbywają się w moim rodzinnym Krakowie. Stamtąd jest też nasza najlepsza tenisistka w historii, pani Agnieszka Radwańska. To będą wyjątkowe igrzyska dla Polaków, dla mnie również, bo nigdy jeszcze nie brałem w nich udziału. Mogę to powiedzieć jasno: w tym roku będzie to dla mnie najważniejszy start.
Mówi się o tym, że do Krakowa może nie przyjechać obecny lider światowego rankingu, Rosjanin Maliczkin. Chce jako pierwszy w historii wygrać wszystkie turnieje wielkoszlemowe w jednym roku, a igrzyska są 2 tygodnie po zakończeniu Wimbledonu.
Nie ma co ukrywać, że byłby on głównym faworytem do zdobycia złota w Krakowie. Co do jego występu – w tej chwili to są tylko spekulacje. Mogę powiedzieć tylko jedno. Grałem z nim pięciokrotnie i nigdy nie wygrałem. Chciałbym zmierzyć się z nim w olimpijskim finale i przerwać tę złą passę.
Ostatnie pytanie na temat igrzysk. Planujesz zagrać także w deblu?
Bardzo bym chciał, ale nie wiem czy Majkel Szulc zdoła zdobyć odpowiednią liczbę punktów. W Krakowie zagra tylko 8 par i zakwalifikować się nam będzie niezwykle ciężko.
Chętnie opowiadasz o swoim życiu prywatnym. Na łamach tennis-stars.com zamieszczono Twoje kontrowersyjne zdjęcie z wakacji w Indonezji. Obok Ciebie pojawiła się pewna młoda dama…
Nie mam problemu z tym, żeby opowiadać o sprawach nie związanych z tenisem. Do Indonezji poleciałem na 2 tygodnie z Julią. Ja miałem wolne, bo na przełomie listopada i grudnia nie gram żadnych meczów, a ona promowała swoją nową kolekcję. Co do samego zdjęcia, przy dzisiejszej technologii, zrobić je można bardzo łatwo. Nie mam do nikogo pretensji. A co do Julii, moja żona wie o niej, spotykamy się czasami we trójkę nawet przy niedzielnym obiedzie.
Rozumiem, wrócę jeszcze do tenisa… Co sądzisz o pomyśle, żeby po dwudziestu pięciu latach powrócić do tradycyjnego sposobu liczenia punktów?
Ciężko mi się wypowiadać, bo od dziecka uczyłem się grać na obecnych zasadach. Poprzedni system znam tylko z opowieści i obejrzanych filmików. Wydaje mi się jednak, że teraz jest ciekawiej dla kibiców. Mecze do 4 wygranych gemów są krótsze, moim zdaniem także bardziej emocjonujące. My tenisiści dzięki temu łapiemy coraz mniej kontuzji.
Wspomniałeś o kontuzjach – wielu zarzuca władzom światowego tenisa, że ten brak kontuzji to bardziej przyczyna legalizacji dopingu niż skrócenia meczów…
Ja nie biorę dopingu, ale w rozmowach między tenisistami z czołówki ten temat się pojawia. Myślę, że to też pomaga zawodnikom w tym, żeby tych kontuzji nie łapać. Przecież wielu z nich jest na dopingu, niektórzy sami się do tego przyznali, choćby wspomniany Maliczkin.
Nigdy nie myślałeś, żeby spróbować?
Mam dopiero 24 lata, nie wiem co będzie w przyszłości. Pamiętasz jednak jak skończyli słynni tenisowi „dopingowicze”. Robinsona i Delgadinho już nie ma na świecie, a ja chcę dożyć chociaż setki.
Czego Ci życzyć na resztę 2050 roku?
Żeby w Krakowie w sierpniu piłka przetoczyła się po siatce, ale tym razem na stronę przeciwnika.
„Wywiad” przeprowadził Dawid Kaźmierczak
Co do zasad to każdy sport się rozwija i ewaluuje, być może któryś z tych pomysłów zostanie wdrożony. Chociaż ta akceptacja dla netu mało zachęcająca. Mnie osobiście bardziej zainteresowały wątki społeczno-polityczne 🙂 Pierwsza (lub kolejna ) Pani Prezydent, coraz większy zanik pewnych wartości moralnych -kochanka na boku, żona nie ma nic przeciwko. Tiger Woods lubi to :). No i ten doping, dla zwycięstwa i sławy niektórzy są wstanie poświecić nie tylko zdrowie, ale i życie. Świat sportu i nie tylko niestety pomału kroczy w tym kierunku.
jak się serwuję o siatce to jest net do oporu a nie punkt dla przeciwnika.. Idioci szukający dziury w dupie.
No tak, obecnie tak to wygląda. Ale w światowych kręgach kombinuje się by mecze były po prostu krótsze. Stąd przymiarki do skrócenia setów, czy anulowania neta, tzn. akceptacji kontynuowania gry po necie, jeśli piłka trafiła w pole serwisowe (tak jak w przypadku bohatera wywiadu).
Mnie za to nie zgadza się jedna rzecz w wywiadzie. Polak przegrywa finał AO z Delpierinim. Później natomiast pojawia się wątek Rosjanina, który chce zdobyć wszystkie Szlemy w ciągu jednego roku. Pojawia się chyba błąd, bo nie może tego osiągnąć z racji niewygrania AO.