Justyna Kowalczyk-Tekieli wzięła udział w zawodach na morderczym odcinku Alpe Cermis, który w czasie jej zawodowej kariery dał jej wiele momentów radości. Po odniesieniu zwycięstwa, Polka udzieliła wywiadu norweskiej telewizji, w którym odniosła się do zmarłego męża.
Kowalczyk wróciła na Alpe Cermis
Podbieg na Alpe Cermis jest uznawany za jeden z najtrudniejszych etapów Pucharu Świata w biegach narciarskich. Przez lata Justyna Kowalczyk była traktowana jako specjalistka tej części. Pieczętowała tam bowiem zwycięstwa w klasyfikacji generalnej PŚ w sezonach 2009/10, 2010/11 i 2011/12.
Co prawda Kowalczyk oficjalnie zakończyła karierę kilka lat temu, co jakiś czas bierze udział w różnych zawodach. Ostatnio pojawiła się właśnie na Alpe Cermis, gdzie brała udział w „Rampa con i Campioni”, w których uczestniczą amatorzy i emerytowani profesjonaliści. Polka wygrała rywalizację kobiet.
Kowalczyk wspomniała zmarłego męża
W rozmowie z norweską telewizją NRK była znakomita sportsmenka przyznała, że „jest niezła, jeśli chodzi o rywalizację z amatorami, ale nie jest to forma na świetne bieganie„. Odniosła się również do dramatu z maja ubiegłego roku, kiedy to jej mąż, Kacper zginął pod lawiną.
– To był dla mnie bardzo trudny rok. Walczę o normalne życie. Właśnie to próbuję osiągnąć. Podróżujemy z synem, jeździmy na nartach, chodzimy po górach – opowiedziała z nieskrywaną szczerością Kowalczyk.
Dzień pełen uśmiechu❤️🩹
Znów na #AlpeCermis 🥇
Pięknie było, choć bolało jak kiedyś🐒 pic.twitter.com/IONt2OoWOy— Justyna Kowalczyk-Tekieli (@JuiceKowalczyk) January 7, 2024
Kapitalne występy Polaków na ME w Heerenveen. Trzy medale łyżwiarzy