Już w ten weekend zostanie rozegrany turniej finałowy Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Po raz kolejny w tych rozgrywkach wystąpi Vive Tauron Kielce, które jest gotowe na walkę o najwyższe cele.
Nie będzie to debiut Mistrzów Polski w kolońskim turnieju. W 2013 i 2015 roku kielczanie wywalczyli brązowe medale. Będzie to ich trzecia próba, w której wreszcie chcą awansować do finału. Na ich drodze staje PSG budowane za pieniądze arabskich szejków.
Budżet to ważna kwestia, ale polska ekipa nie odstaje aż tak od paryżan. Drużyna Talanta Dujszebajewa także składa się z klasowych graczy, a na ich korzyść przemawia zgranie i drużynowe doświadczenie w takich rozgrywkach.
W finale Pucharu Polski kontuzji nabawił się Marin Sego, lecz wbrew wcześniejszym informacjom udało mu się opanować ten problem i najprawdopodobniej pomoże drużynie w walce o marzenia. To nie jedyny pozytyw, w rywalizacji finałowej Superligi do kadry powrócił Grzegorz Tkaczyk, który jednak jak sam podkreślał w wywiadach, występować będzie najprawdopodobniej jedynie w defensywie.
Reszta kielczan jest gotowa do walki i niezwykle zmotywowana, by wreszcie sięgnąć po coś więcej, niż trzecia lokata. PSG to ekipa złożona praktycznie z samych gwiazd. Nikomu nie trzeba przedstawiać Nikoli Karabaticia, Mikela Hansena, czy Luca Abalo. Nie oznacza to jednak, że nie są oni do pokonania. Najlepiej pokazało to Montpellier, które ostatnio zdecydowanie ograło paryżan w finale Pucharu Francji 38-32, a wcześniej w podobnym stosunku 31-26 w Pucharze Ligi.
Drugą parę półfinałową tworzą węgierskie MVM Veszprem oraz niemieckie THW Kiel. Wyraźnym faworytem w tym starciu wydają się być Madziarzy, którzy stopniowo budują swoją potęgę. Trzy lata temu osiągnęli ćwierćfinał Ligi Mistrzów, dwa sezony temu doszli do półfinału, zaś przed rokiem polegli w finale z Barceloną. Pokazuje to stopniowy rozwój tej ekipy, a transfery przeprowadzane przez zarząd to tylko potwierdzają.
Zespół z Kilonii wydaje się być w zupełnie innym położeniu. Przed sezonem kadra została znacznie osłabiona i sam fakt obecności w tej czwórce jest już sukcesem popularnych Zebr, mimo iż to oni przyzwyczaili swoich kibiców w ostatnich sezonach, że Lanxes Arena to stałe miejsce ich pobytu pod koniec sezonu.
W Final4 może zdarzyć się wszystko, co pokazuje przykład Flensburga z przed dwóch sezonów, kiedy to drużyna Ljubomira Vranjesa był stawiany w roli outsidera, a po dwóch emocjonujących meczach pokonał Barcelonę oraz THW i dzięki temu sięgnął po trofeum Ligi Mistrzów. Polscy kibice z pewnością liczą na podobną historię Vive Tauronu, a nie są oni bez szans, więc trzeba trzymać kciuki i liczyć na bardzo dobrą postawę podpiecznych Talanta Dujszebajewa.