Ostatnie lata w Płocku to występy w elicie Ligi Mistrzów. W obecnym sezonie Nafciarze dostali się jedynie do grup C/D i było wiadome, że będą się mierzyli z niżej notowanymi rywalami. Na inaugurację w Orlen Arenie podopieczny Xaviera Sabate przyszło się mierzyć ze szwajcarskim Wackerem Thun, z którym to jeszcze w poprzednim sezonie mierzyły się Azoty Puławy w fazie grupowej Pucharu EHF.
Z racji sporego doświadczenia zyskanego w ścisłej elicie, jak i teoretycznie mocniejszej kadrze, to właśnie wicemistrzowie Polski byli uznawani za faworyta tego meczu, jak i za jedną z ekip typowanych do awansu. Przez pierwsze 20 minut nie było tego widać, gdyż obie siódemki szły łeb w łeb. Dopiero pod koniec pierwszej części gry zaznaczyła się przewaga płocczan, dzięki czemu do szatni schodzili prowadząc 18-13.
Ostatnie 10 minut inauguracyjnej odsłony były bogate w trafienia, a z bardzo dobrej strony pokazali się Ziga Mlakar oraz Dan Emil Racotea. Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie, gdyż oba zespoły prowadziły grę bramka za bramkę i pięciobramkowe prowadzenie uzyskane w pierwszych 30 minutach utrzymywało się niemalże przez kwadrans.
Końcówka ponownie należała do Orlen Wisły i spotkanie zakończyło się najwyższym prowadzeniem Naficarzy tego wieczoru, gdyż miejscowi triumfowali aż różnicą 10 bramek. Liderem wicemistrzów Polski okazał się Ziga Mlakar, który zapisał na swoim koncie aż 8 trafień, czym wyraźnie pokazał, że jego transfer był bardzo dobrym pomysłem.
Orlen Wisła Płock-Wacker Thun 34-24 (18-13)