Kolejny dobry mecz Nafciarzy, płocczanie postawili się paryżanom!

2 paź 2016, 19:03

Tydzień po meczu z wielką Barceloną w Orlen Arenie Nafciarze stanęli przed kolejnym trudnym zadaniem. Podopieczni Piotra Przybeckiego udali się do Paryża by powalczyć o pierwsze swoje punkty w tym sezonie Ligi Mistrzów.

Poprzeczka została jednak zawieszona praktycznie najwyżej jak się da, gdyż dzięki petrodolarom włodarze PSG mieli okazję zbudować prawdziwy drem-team. Przed sezonem do i tak już bajecznego składu sprowadzony został m.in. jeden z najlepszych skrzydłowych świata, czyli Uwe Gensheimer, który w pierwszej kolejce rozgrywek zaliczył aż 10 trafień.

Mimo to płocczanie rozpoczęli mecz z animuszem. Już po 10. minutach potrafili wypracować sobie trzybramkową zaliczkę. Widać było, że tak faworyzowani paryżanie bardzo wolno wchodzili w mecz. Nie ustrzegli się prostych błędów w ataku, a Wiślacy konsekwentnie grając w ataku potrafili zdobywać kolejne bramki.

W 19. minucie PSG udało się wyrównać wynik na 9-9, dało się zauważyć lekki przestój w grze Dimitria Zhytnikova i jego kolegów, więc Piotr Przybecki postanowił poprosić o przerwę. Decyzja polskiego szkoleniowca pozytywnie wpłynęła na grę jego zespołu, płocczanie potrafili powrócić do trzybramkowego prowadzenia.

Nie udało się jednak utrzymać takiego stanu rzeczy do syreny oznaczającej przerwę w meczu. Kilka skutecznych akcji w defensywie miejscowych poskutkowało tym, że ponownie mogliśmy oglądać remis na tablicy wyników (15-15).

W ostatniej akcji premierowej odsłony Wiślacy stracili piłkę i mogli schodzić do szatni przegrywając, jednak wtedy po raz kolejny w bramce popisał się Rodrigo Corrales, który już w następnym sezonie będzie reprezentował własnie barwy paryskiego potentata.

W drugiej połowie tylko przez pierwsze pięć minut Wiślacy potrafili walczyć bramka za bramkę utrzymując wynik remisowy, bądź najmniejszą z możliwych strat. Po tym czasie kibice mogli odczuwać deja vu. Mistrzowie Francji skutecznie budowali swoją przewagę, niczym Barcelona w Płocku tydzień temu.

Dzięki wypracowanej przewadze paryżanie mogli pozwolić sobie na spokojne budowanie akcji w ataku pozycyjnym. Obie drużyny solidarnie bardzo dokładnie konstruowały swoje ataki, dzięki czemu najczęściej udawało się im wypracowywać dogodne pozycje rzutowe.

W tym fragmencie wicemistrzowie Polski walczyli jak równy z równym z drużyną budowaną za katarskie pieniądze i nie było widać wielkiej różnicy między Daszkiem, a Abalo, czy między Narcissem, a Zhytnikovem.

Ostatecznie to faworyzowani paryżanie triumfowali 33-30 odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie Ligi Mistrzów. Mimo drugiej porażki Nafciarze ponownie pokazali się z bardzo dobrej strony. Drużyna prowadzona przez Piotra Przybeckiego, mimo że znowu przed sezonem przeszła sporo zmian dalej potrafi pokazać się w Europie.

Za tydzień płocczan czeka kolejne trudne zadanie, gdyż do orlen Areny zawita mistrz Węgier, czyli Veszprem, finalista Ligi Mistrzów. Nie da się ukryć, że Piotr Wiśniewski i spółka mają ciężko kalendarz, jednak na razie nie można im nic zarzucić.

PSG – Orlen Wisła Płock 33-30(15-15)

PSG HB: Omeyer, Skof – Mollgaard, Accambray, Stepancić, Remili, Kempf, L. Karabatić, N. Karabatić, Narcisse, Nielsen, Gensheimer, Abalo, Hansen, Nahi

Orlen Wisła Płock: Wichary, Corrales, Morawski – Daszek, Wiśniewski, Ghionea, Mihić, Duarte, Rocha, M. Gębala, T. Gębala, Pusica, Ivić, Tarabochia, Kwiatkowski, Zhytnikow, de Toledo

 

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA