Tour de Ski czyli impreza sezonu w biegowym PŚ! [Zapowiedź]

Aktualizacja: 27 gru 2015, 18:28
27 gru 2015, 14:28

Wielkimi krokami zbliża się Nowy Rok, a wraz z nim dwie poważne imprezy w narciarskim światku jakimi są Turniej Czterech Skoczni i biegowe Tour de Ski. W dzisiejszym tekście główną rolę odegra druga z tych imprez, która 1 stycznia zainaugurowana zostanie w szwajcarskim Lenzerheide. 

Do tego szwajcarskiego ośrodka narciarskiego Tour de Ski zawita już po raz drugi w historii. Wcześniejsze zawody rozegrano tutaj w sezonie 2013/14, a nierzadko impreza ta gościła także w innym ze szwajcarskich miast – Val Mustair – którego zabrakło w gronie tegorocznych organizatorów. Lenzerheide po raz pierwszy otrzymało także zaszczyt inauguracji tej prestiżowej imprezy, a w sumie odbędą się tu aż 3 z 8 zaplanowanych etapów.

Wszystko rozpocznie się od sprintu stylem dowolnym. Dystans nietypowy, bo znacznie częściej w ostatnich latach cykl inaugurował prolog o długości około 3 kilometrów. Faworytek nie trzeba daleko szukać. Jest prawie pewne, że czerwoną koszulkę liderki po pierwszym etapie ubierze któraś z Norweżek. Wątpliwe jednak, by była to największa faworytka całej imprezy – Therese Johaug. Zwyciężczyni szukałbym w duecie Ingvild Flugstad Oestberg – Maiken Caspersen Falla, które praktycznie za każdym razem stawały na podium w trzech rozegranych w tym roku sprintach, a aktualnie są w ścisłej światowej czołówce w tej konkurencji. Jeśli już ktoś miałby pokrzyżować im plany, to wzrok kierowałbym na młodziutką Szwedkę Stinę Nilsson, która coraz mocniej błyszczy na narciarskich trasach, a świetnie radzi sobie zarówno w sprintach, jak i na dystansach. Co z Justyną Kowalczyk? Myślę, że dobrym wynikiem będzie już ćwierćfinał. Taki wynik nie będzie wzbudzał oczywiście huraoptymizmu, mając na względzie fakt, że na starcie stoi czterokrotna zwyciężczyni Touru, jednak możliwy jest także brak awansu nawet do czołowej „30”, co wcale nie jest wykluczone i nie będzie ogromną katastrofą.

Lenzerheide. No zjazdy to mają tu niczego sobie?

Posted by Justyna Kowalczyk – oficjalna strona on 27 grudnia 2015

Już kolejnego dnia w sobotę, zawodniczki staną także na nietypowym jak na tą część zawodów  długim biegu na 15 kilometrów stylem klasycznym. Straty piątkowego sprintu z pewnością z nawiązką będzie chciała odrobić Therese Johaug, jednak czeka ją małe utrudnienie w postaci masowego startu. To dobra informacja dla Justyny Kowalczyk. Gdyby nasza reprezentantka była w swojej najwyższej formie taka forma wyścigu również mogłaby stanowić dla niej mały problem, jednak w tym przypadku łatwiej będzie jej kontrolować przebieg wydarzeń na trasie, a walka ramię w ramię może sprawić, że dłużej, albo i przez całą trasę utrzyma kontakt z najgroźniejszymi przeciwniczkami.

W niedzielę 3 stycznia dojdzie do najbardziej nietypowego i organizowanego bardzo rzadko, jak nie po raz pierwszy biegu na 5 kilometrów łyżwą… na dochodzenie. Handicapowa forma biegu jest o tyle dziwna, że w rzeczywistości szansa na odrobienie jakichkolwiek strat skończy się szybciej niż tak naprawdę się zacznie, bo cała rywalizacja trwać będzie maksymalnie 15 minut. Taki przebieg wydarzeń jest jednak jak najbardziej na rękę Justynie Kowalczyk, która podobnie jak w sobotę powinna powalczyć o dobre miejsce w szerokiej czołówce, gdyż mimo że to nie jej styl, to jeśli już biec dystans łyżwą, to właśnie na „piątkę”. Faworytkę biegu trudno wskazać, gdyż łączą się wskazania sprinterskie i dystansowe, gdyż na 5 kilometrów od startu panie biegną na „maxa”, jednak ich upatrując wciąż nie schodzimy z horyzontu skandynawskiego.

Po dniu przerwy na przejazd i przekwaterowanie zawodnicy i zawodniczki zawitają do niemieckiej części touru w Oberstdorfie. 5 stycznia odbędą się tu skrócone biegi łączone odpowiednio na 10 km dla pań i 15 dla panów. W rywalizacji kobiet sytuacja wygląda podobnie jak podczas wszystkich tegorocznych startów dystansowych, w których o klasę lepsza okazywała się Therese Johaug. Ciekawie może być jednak za jej plecami, gdzie o wysokie miejsce powinna włączyć się zapomniana przeze mnie Heidi Weng oraz inne młodsze koleżanki z kadry. Skreślać nie należy także Stiny Nilsson, która od listopada prezentuje bardzo wysoką formę, a jedyną przeszkodą dla niej może być bardzo napięty grafik startów, który nie wiadomo jak może się odbić na wciąż bardzo młodym organizmie. Zagadkowa jest także forma zwyciężczyni Tour de Ski z 2008 roku Charlotte Kalli. Szwedka w wywiadach twierdziła, że ostatnie słabe wyniki notuje przez przetrenowanie, ale jeśli w trakcie przerwy świątecznej znalazła na to lekarstwo, to w całej imprezie również może plasować się bardzo wysoko. Jak w tym biegu wyglądać może pozycja Justyny Kowalczyk? W jedynym rozegranym tegorocznym skiathlonie na 15 kilometrów, Polka uplasowała się poza czołową „30”, ale na ten słaby wynik nałożyły się ustępujące problemy zdrowotne i problemy techniczne z nartami. Jeśli z Polką wszystko będzie dobrze i nie zawiedzie jej sprzęt, możemy spodziewać się dobrego wyniku, może w czołowej „15”?

EDIT: Po wydaniu tekstu w programie zawodów pojawiła się informacja, że w związku z problemami śniegowymi 5 stycznia w Oberstdorfie zostaną rozegrane sprinty stylem klasycznym, a dzień później 10 kilometrów, ale nie łączonym, a klasykiem! To wręcz wspaniała informacja dla Justyny Kowalczyk.

źródło: tour-de-ski.info
Stadion w Oberstdorfie; źródło: tour-de-ski.info

Kolejnego dnia, już 6 stycznia nadejdzie czas drugich sprintów w tourze – tym razem stylem klasycznym. Przyznam szczerze, że pozostawiając inne starty Kowalczyk, z tym wiążę jedne z największych nadziei na dobry wynik. Nie umiem tego racjonalnie określić, gdyż w jedynym takim w tym roku nasza biegaczka zajęła odległe 29. miejsce. Tam jednak zawiniły w głównej mierze źle przygotowane narty i głębokie przeziębienie, przez co na wynik najlepszej polskiej zawodniczki należy patrzeć przez pryzmat wielu nieszczęśliwych splotów wydarzeń, a w Oberstdorfie stać ją na półfinał, może nawet finał, a może…? Pozostałe faworytki pozostają bez zmian w stosunku do pierwszych zawodów w Lenzerheide i nie skupiałbym na nich tutaj dodatkowej uwagi.

Po części mocno germańskiej nadejdzie czas na ostatnie włoskie akordy, na początku w Toblach, położonym tuż przy granicy z Austrią. Do Toblach karuzela Pucharu Świata przyjedzie już po raz drugi w sezonie, gdyż tuż przed Tourem odbywały się tu oddzielne zawody o pełną pulę pucharowych punktów. Po drugim dniu przerwy, na zawodniczki ponownie w cyku czekał będzie bieg na 5 kilometrów stylem dowolnym. Różnica w stosunku do tego z Lenzerheide będzie tylko taka, że panie wyruszą na trasę indywidualnie z 30-sekundowymi odstępami w czasie. Faworytki? Bez zmian, jednak w moim odczuciu przewagę w tym biegu w porównaniu do szwajcarskiego może mieć Johaug, gdyż w walce może już zabraknąć kilku mocnych sprinterek, a indywidualna forma biegu w jej fantastycznej dyspozycji dodatkowo ją premiuje.

Toblach Nordic Arena; źródło: worldcup-dobbiaco.it
Toblach Nordic Arena; źródło: worldcup-dobbiaco.it

Ostatnią potyczką przed finałowym podbiegiem na Alpe Cermis będzie wyczekiwany chyba najmocniej przez Justynę Kowalczyk bieg na 10 kilometrów stylem klasycznym. Panie jednak ponownie wyruszą na trasę po starcie masowym, jednak dla Polki nie powinno stanowić to większego problemu. O ile fakt, że Johaug odjedzie prawie na pewno, to walka za jej plecami podobnie jak w biegu na „15” może być arcyciekawa. W tamtejszej notce zapomniałem wspomnieć o Finkach, które na tym dystansie jak i na „15” mogą zdziałać całkiem sporo, a w ostatnich zawodach przed tourem w czołowej „10” było ich więcej niż Norweżek! Kto jeszcze? Weng, Oestberg, Kalla, Nilsson… klasyka i mam nadzieję, że w tym klasyku nie zabraknie też Justyny Kowalczyk.

10 stycznia – to wtedy wyłonieni zostaną już dziesiąci zwycięzcy tej prestiżowej imprezy, którą klasycznie zwieńczy długi, morderczy i stromy podbieg Alpe Cermis. Sport jest sportem i wszystko może się zdarzyć, jednak patrząc realnie na układ sił w kobiecych biegach zwycięstwo Therese Johaug może odebrać chyba tylko choroba. Sport lubi jednak niespodzianki i nieoczekiwane zwroty akcje, więc z niecierpliwością przynajmniej ja, czekam na 1 stycznia.

źródłó:fiemmeworldcup.com/
źródłó:fiemmeworldcup.com/

Tegoroczne Tour de Ski od dawien dawna jest zorganizowane wręcz wzorowo z dużą dozą eksperymentów, ale i wszechstronności. Dzięki sporej liczbie biegów masowych – 3 – oraz handicapowych – 2 – walka oko w oko stanie się dużo bardziej emocjonująca i widowiskowa dla widza na trasie, jak i przed telewizorami. Po zmianie programu liczba biegów stylem klasycznym równa się tym łyżwowym, ale liczba kilometrów do przebiegnięcia w obu stylach różni się diametralnie! U pań ta proporcja wynosi 35-19 na korzyść klasyka, u mężczyzn natomiast 60-29 bez uwzględniania sprintów. To wspaniała wiadomość dla Justyny Kowalczyk, która jeśli tylko będzie w optymalnej formie, w tourze na pewno nie odpuści walki o jak najwyższe miejsce. Można tylko żałować, że organizatorzy na taki zabieg nie zdecydowali się chociażby w sezonie 2013/14 (Polka wycofała się tuż przed startem zawodów), gdyż przypuszczam, że jakby się tak stało, Justyna Kowalczyk mogłaby zapisać się jeszcze mocniej na kartach światowych biegów i prestiżowego Tour de Ski.

Tegoroczny układ startów nie jest najlepszy jednak dla liderki PŚ i wielkiej faworytki Therese Johaug. Norweżka jest oczywiście w przeważającej nad innymi dyspozycji i ma ogromne szanse na trumf, jednak jak najmocniej szyki będą chciały jej pokrzyżować pozostałe koleżanki z tras, które zarówno w sprintach, jak i mass startach zapewne nie sprzedadzą łatwo skóry. Norweżka będzie miała mało okazji do zbudowania przewagi, jednak patrząc z drugiej strony – czy ta przewaga przed Alpe Cermis jest jej aż tak bardzo potrzebna…?

W kontekście zbliżającego się Tour de Ski nie zapominajmy także o naszym aktualnie najlepszym biegaczu w stawce narciarzy – Macieju Starędze. Dla Siedlczanina najważniejszym biegiem z pewnością będzie inauguracyjny sprint łyżwą w Lenzerheide, który spośród tych 8 biegów pasuje do niego najlepiej. Nie wiadomo bowiem jednak czy Polak jako typowy sprinter wystartuje jeszcze w Oberstdorfie w sprincie klasykiem po serii dystansów.

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA