Formalność w Kielcach, Vive w ćwierćfinale Ligi Mistrzów

Aktualizacja: 26 mar 2016, 20:05
26 mar 2016, 17:20

W sobotnie popołudnie kibice w Hali Legionów byli świadkami rewanżowego starcia miejscowego Vive z Mieszkowem Brześć, a stawką był awans do ćwierćfinału najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na świecie, czyli Ligi Mistrzów.

Mimo czterobramkowej przewagi z meczu wyjazdowego Kielczanie zgromadzili się praktycznie w komplecie, aby dopingować Mistrzów Polski. Podopieczni Talanta Dujszebajewa przystąpili do tego spotkania bez niespodziewanych osłabień, zabrakło jedynie pauzującego od dłuższego czasu Grzegorza Tkaczyka oraz Mariusza Jurkiewicza, który ostatnio powrócił po długiej przerwie spowodowanej kontuzją kolana.

Od początku pojedynek był bardzo wyrównany. Gra toczyła się bramka za bramkę. Przełomowym momentem pierwszej połowy mogła okazać się chwila, w której Marin Sego obronił rzut karny wykonywany przez dobrze znanego w Kielcach Rastko Stojkovicia. Po tym gospodarzom udało się wyjść na dwubramkowe prowadzenie, pierwsze tego popołudnia.

Niedługo po tym, w 23. minucie po trafieniu Denisa Bunticia Vive grające w osłabieniu uzyskało trzybramkowe prowadzenie. Na nic się to jednak zdało, w końcówce podopieczni Dujszebajewa wykazali się nieskutecznością w ataku, zaś przyjezdni poprawili się w tym elemencie, przez co na tablicy wyników widniał remis 14-14. Mimo posiadania piłki w ostatniej akcji pierwszej części Kielczanom nie udało się zdobyć bramki i obie drużyny schodziły do szatni przy tym samym wyniku.

Po przerwie Uros Zorman i spółka wyszli na parkiet zdecydowanie bardziej zmotywowani. O ile druga część rozpoczęła się od prowadzenia gości, o tyle później od 33. do 41. minuty Vive wygrało ten okres 6-1 wychodząc na czterobramkowe prowadzenie 21-17.

Kolejne kilka minut to moment wyrównanej gry bramka za bramkę. W 48. minucie, znowu za sprawą Denisa Bunticia, Kielczanie zyskali pięciobramkową przewagę. Po zyskaniu wyższego prowadzenia znowu jednak nastąpił pewien przestój i goście zdobyli cztery bramki pod rząd zmieniając wynik na 25-24.

Pod koniec meczu obejrzeliśmy znowu wyrównany pojedynek, gdzie Vive prowadziło jedną, bądź dwoma bramkami. W żadnym momencie losy dwumeczu nie były jednak zagrożone i Kielczanie spokojnie kontrolowali wynik nie forsując tempa.

Vive Targi Kielce – Mieszkow Brześć 33-30(14-14)

Vive: Szmal, Sego – Jurecki, Reichmann, Chrapkowski, Kus, Aginagalde, Bielecki, Jachlewski, Strlek, Lijewski, Buntić, Paczkowski, Zorman, Cupić

Mieszkow: Pesić, Patotski, Charapenka – Babichev, Kulak, Kristopans, Kamyshyk, Nikulenkau, Stojković, Tioumentsev, Atman, Shumak, Baranau, Razgor, Shylovich

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA