Zadowolonym po indywidualnym konkursie w Wiśle mógł być Maciej Kot, który mimo ciężkich warunków, zdołał awansować do serii finałowej. 25. miejsce to najlepsza lokata polskiego skoczka od drugiego konkursu z Sapporo z poprzedniego sezonu.
To był taki roller coaster. Belka startowa była ustawiona bardzo nisko. Kiedy zawodnik nie trafi na dobre warunki, to ciężko jest dolecieć do 110, 120 metra, gdzie ten wiatr już jest – przyznaje Maciej Kot.
Plan, który miałem przygotowany zrealizowałem. Nie mówię o wynikach, a skokach. Moje skoki były całkiem dobre. Oceniając jakość tych skoków, jestem zadowolony – dodaje medalista olimpijski z 2018 roku.