Wywiad z Moniką Hojnisz, brązową medalistką MŚ 2013 z Novego Mesta w Czechach.
Monika urodziła się 27 sierpnia 1991r w Chorzowie. Największe jej sukcesy oprócz wspomnianego brązu MŚ to: złoty i dwa brązowe medale ME w Bansku 2013, dwa srebra z Uniwersjady w Trydencie 2013, srebro MŚJ Kontiolahti 2012 oraz 5 miejsce na IO w Sochi 2014 w biegu masowym na 12,5 km.
P-S: Przed Tobą nowy sezon PŚ. Postawiłaś już sobie jakieś cele, jakie miejsce w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu byłoby dla Ciebie satysfakcjonujące ?
M.H: Zwykle mam jeden najważniejszy cel… zaliczyć lepszy sezon od poprzedniego, a co za tym idzie zaobserwować progres. Zależy mi rownież na tym, aby wnieść trochę systematyczności i prezentowanie równego poziomu w sezonie. Nie zawsze jest tak jakbyśmy sobie tego życzyli, dlatego staram się nie stawiać przed sobą konkretnych wyzwań.
P-S: W tym sezonie odbędą się również MŚ w Kontiolahti, gdzie będziesz bronić brązowego medalu. W tych mistrzostwach w ustach Polaków na pewno będziesz wymieniana jako ta z Polek, która może zdobyć medal. Myślisz o tym trochę, czy raczej skupiasz się na dobrym wykonywaniu swojej pracy?
M.H: Póki co moje myśli skupiają się na pierwszych startach i pełna ciekawości swojej dyspozycji oczekuję na nie. Do MŚ może się wiele wydarzyć, więc biorąc pod uwagę , że jest dopiero początek sezonu nie wybiegam tak daleko, tym samym nie wywierając zbędnej presji. Bo od tego będą przecież inni.
P-S: Nawiązując troszkę do poprzedniego pytania. Czy niecałe dwa lata temu gdy ten krążek wisiał na twojej szyi myślałaś w ogóle w tym czasie , że jest szansa na medal, czy było to kompletne zaskoczenie?
M.H: Czułam, że jestem dobrze przygotowana, żeby walczyć o dobre miejsce, może nie przypuszczałam, że o to brązowe, ale był to piękny dzień, który chciałabym aby się powtórzył.
P-S: Ubiegły sezon prawdę mówiąc był słabszy od poprzedniego. Tegoroczny okres przygotowawczy był dobrze przepracowany, tak jak zakładaliście?
M.H: Nie wiem czy można powiedzieć że był gorszy. Pewnie większość patrzy przez pryzmat medalu, którego zabrakło w Sochi. Mimo wszystko uważam miniony sezon za udany. Obecnie jesteśmy po okresie przygotowawczym, podczas którego udało się nam zrealizować wszystko tak jak zaplanowaliśmy. Obyło się bez chorób i kontuzji, wiec pozostaje tylko czekać na tego efekty.
P-S: Które z miejsc i tras w całym kalendarzu PŚ lubisz najbardziej i dlaczego?
M.H: Uwielbiam trenować w Obertilliach jednak tam startów PŚ nie organizują. Jeśli miałabym wskazać jakiś obiekt to wybieram Hohfilzen. Lubię profil tej trasy choć zwykle są tam obfite opady śniegu, które wcale nie ułatwiają nam zadania, jednak atmosfera jaka tam panuje rekompensuje wiele.
P-S: Twoje ulubione zajęcie po treningach?
M.H: Powinien nim być streching. Na zgrupowaniu ważny jest odpoczynek i regeneracja, która zabiera znaczna część czasu. Jeśli jednak jest chwila to przeznaczam ją na czytanie książek i serfowanie po internecie, chociaż może nie jest to najlepsza i najzdrowsza forma gospodarowania czasem.
P-S: Ile dni wolnych macie w całym roku kalendarzowym, które możecie w pełni wykorzystać dla swoich prywatnych spraw?
M.H: Na pewno chciałoby się mieć ich więcej. Taki okres to od kwietnia do połowy maja. Wtedy po sezonie mamy czas dla siebie i na swoje obowiązki pozasportowe. Mam na myśli np. studia, spotkania, wakacje. Oczywiście nie jest to czas wolny od treningu, bo sportowcem się jest 24h na dobę i nawet wtedy realizujemy plan odpowiednio dostosowany do okresu treningowego. Może nie na takich obrotach jak ma to miejsce na zgrupowaniach, ale również te treningi mają ogromny wpływ na przygotowania i sezon.
P-S: Jaką masz ulubioną polską potrawę? Czy chociaż na święta możecie pozwolić sobie na jakieś przysmaki, czy musicie przestrzegać restrykcyjnych, zdrowych diet?
M.H: Staram się odżywiać zdrowo, ale myślę, że to we krwi ma każdy sportowiec. Nie oznacza to jednak restrykcyjnej diety bądź rezygnacji ze słodyczy. Więc na święta wsunę i mazurka i makówki. A co do ulubionej polskiej potrawy może wypadałoby mi napisać ze rolada, kluski i modro kapusta, jednak nie jest to obowiązkowy zestaw niedzielny w moim domu.
P-S: Masz jakiegoś idola sportowego, na którym się wzorujesz?
M.H: Nie mam konkretnego wzorca. Ale pojawiają się na mojej drodze osoby, które w jakiś sposób mi imponują, motywują i dają ogromnego kopa do działania.
P-S: Czy po sukcesach Tomasz Sikory i waszych popularyzacja biathlonu poszybowała w górę, pojawiają się młodzi zawodnicy, którzy mogą was w przyszłości zastąpić?
M.H: Na przełomie ostatnich lat biathlon zyskał wiele na popularności. Można to zaobserwować nie tylko w mediach, ale i w liczbie młodych ludzi zainteresowanych uprawianiem tego sportu. Uważam, że w Polsce jest wielu perspektywicznych zawodników, którzy w przyszłości mogą osiągać bardzo dobre rezultaty. Trzeba tylko dobrze nimi pokierować i zagwarantować odpowiednie przygotowanie.
P-S: Co jest twoją mocniejszą stroną strzelanie, czy bieg? W co wkładasz więcej pracy?
M.H: Mój trening jest równomiernie rozłożony pomiędzy strzelaniem, a bieganiem. Nie przykuwam wagi do którejś z tych jednostek szczególnie mocniej. Obie są tak samo ważne, wiec staram się maksymalnie skupić nad swoja pracą i poprawą na lepsze. Jednak zwykle dobre wyniki mogę zawdzięczać dobremu strzelaniu.
P-S: Jaka atmosfera panuje pomiędzy zawodnikami z innych państw. Kolegujesz się czy przyjaźnisz z innymi zawodniczkami?
M.H: Są zawodniczki, z którymi rozmawiam i mam stały kontakt. Większość nich to takie, z którymi kiedyś rywalizowałam na juniorskich imprezach. Chociaż coraz częściej w tej grupie są zawodnicy, których kiedyś z zafascynowaniem mogłam jedynie podziwiać siedząc przed TV.
W związku z nadchodzącym sezonem PŚ życzymy Ci udanych startów, medali i czerpania radości z tej wspaniałej dyscypliny jaką jest biathlon.
KK