Przed Justyną Kowalczyk już tylko starty w Mistrzostwach Świata w Falun, Polka zrezygnowała z zawodów PŚ zarówno przed jak i po imprezie głównej sezonu. Dość powiedzieć, że Polka będzie miała bardzo ciężkie zadanie by zdobyć tam medal, bo w tym sezonie ani razu nie stanęła indywidualnie na podium PŚ, jej forma nie jest jeszcze znakomita, a do tego przypłynęła niezbyt dobra informacja z norweskiego obozu…
W rozgrywanych Mistrzostwach Norwegii do tej pory brylowała głównie Therese Johaug, która na 10 km pokonała starszą koleżankę o prawie 25 sekund. Wszyscy jednak wiedzą, że Bjoergen po porażkach jest jeszcze mocniej zmobilizowana do wygrywania i do głowy przyszedł jej bardzo odważny pomysł – start we wszystkich sześciu konkurencjach na MŚ w Szwecji. Norweżka mimo wcześniejszych zapowiedzi odpuszczenia startu w sprincie, by być świeższą na ważniejsze dystanse, zdecydowała się na start w nim i została jedną z najpoważniejszych kandydatek do złota. Sytuacja ta bardzo utrudnia zwycięstwo Justynie Kowalczyk, która właśnie w tej konkurencji upatrywała swoje największe szanse. Ale być mistrzynią znaczy pokonać najlepszych i na ten moment musimy się tego trzymać i wierzyć, że przez te kilka tygodni dyspozycja polskiej mistrzyni ulegnie znacznej poprawie, by walczyć o najwyższe laury. A co na to Bjoergen? Norweżka tłumaczy się, że już na początku chce wybić rywalkom złoto, by później wygrywanie przyszło jej łatwiej.
Trzeba przyznać, że pewność siebie Bjoergen jest wielka, jednak nie może zapominać o rywalkach, które na każdym zakręcie czyhają na jej słabszy moment. W sprincie na pewno powalczyć będzie chciała Kowalczyk i zgraja młodych sprinterek Oestberg, Falla i Nillson, na dziesiątkę Kalla, a „30” od lat zazwyczaj pada łupem Johaug. Jak będzie, o tym dowiemy się za niecałe 3 tygodnie, kiedy te całe Mistrzostwa w końcu się zaczną.