Święta Wojna dla faworytów – Nafciarze bez niespodzianki we własnej hali

8 kwi 2017, 19:31

Mimo że na szczycie obu grup PGNiG Superligi jest już wszystko jasne i wiemy, że tak Vive Tauron, jak i Orlen Wisła zajmą pierwsze lokaty kolejno w grupie niebieskiej i pomarańczowej, to znając historię spotkań między tymi drużynami emocje i walka do ostatniej minuty były pewne. Obie drużyny zakończyły swój udział w Lidze Mistrzów, więc spokojnie mogły skupić się na krajowym podwórku. 

Niewątpliwie faworytami tego spotkania, mimo że rozgrywanego na wyjeździe, byli podopieczni Talanta Dujszebajewa, którzy do meczu oprócz braku Mariusza Jurkiewicza, przystępowali bez Urosa Zormana. W szeregach gospodarzy nie było takich braków, gdyż z pewnością absencja Zbigniewa Kwiatkowskiego nie ma takiego wpływu na grę Nafciarzy. Wcześniej już kontuzji wykluczającej z gry do końca sezonu nabawił się Tomasz Gębala, którego najczęściej w ataku zastępuje Miljan Pusica, bądź jeden ze środkowych rozgrywających.

Ostatnie bezpośrednie pojedynki stały pod znakiem dominacji kielczan, aczkolwiek w pojedynczych meczach płocczan stać było na podjęcie walki. Tak też miało być w tym meczu, gdzie od samego początku kibice mogli obserwować walkę gol za gol. Mimo tego ogromną rolę z obu stron odgrywali bramkarze. Między słupkami przyjezdnych brylował Sławomir Szmal, zaś i gospodarzy podobną rolę spełniał Adam Morawski.

Obaj bramkarze pokazywali się z bardzo dobrej strony, jednak w obliczu słabszej skuteczności swojego zespołu w ataku uwagę przykuwały kolejne interwencje młodszego z golkiperów, który potrafił bronić nawet w beznadziejnych sytuacjach. Mimo to Vive Tauron potrafiło wypracować sobie solidną zaliczkę do przerwy, obie siódemki do szatni schodziły przy wyniku 13-9, a sama liczba bramek odzwierciedlała, że tego dnia defensywa wzięła górę nad ofensywą obu ekip.

Po przerwie kapitalną grę dalej kontynuowali obaj bramkarze, a swoje trzy grosze dorzucił jeszcze Marcin Wichary, który pojawił się jedynie na chwilę, jednak w tym czasie zdołał powstrzymać dwukrotnie Karola Bieleckiego. Najpierw z rzutu karnego, a następnie z drugiej linii. Dzięki serii interwencji miejscowi potrafili dojść kielczan nawet an jedno trafienie i na kwadrans przed końcem meczu kwestia zwycięstwa dalej była otwarta, a kibice Mistrzów Polski mogli mieć wrażenie, że sytuacja z obu meczów w 1/8 Ligi Mistrzów własnie się powtarza.

Michał Jurecki i spółka nie popełnili jednak tych samych błędów, co przed tygodniem oraz dwoma i już po kilku minutach ich przewaga wzrosła do pięciu trafień, dzięki czemu mogli spokojniej budować swoje ataki oraz grać w defensywie. Nie przeszkadzała im gra bramka za bramkę, która nie zbliżała Orlen Wisły do triumfu. Po nietrafionym rzucie karnym przez Michała Daszka Nafciarze wydawali się być pogodzeni z porażką w “Super Klasyku”. Ostatecznie obrońcy tytułu dociągnęli przewagę wypracowaną 10 minut przed końcem spotkania i pewnie triumfowali w ostatniej kolejce fazy zasadniczej.

Orlen Wisła Płock – Vive Tauron Kielce 18-23(9-13)

Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Corrales – Daszek, Duarte, Racotea, Wiśniewski, Ghionea, Rocha, Ivić, Tarabochia, M. Gębala, Pusica, Mihić, Toledo, Zhytnikov, Piechowski

Vive Tauron: Szmal, Ivić – Jurecki, Walczak, Reichmann, Chrapkowski, Kus, Aguinagalde, Bielecki, Jachlewski, Strlek, Lijewski, Paczkowski, Bombac, Djukić

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA