TCS: Czas rozpocząć Misję Czterech Skoczni

Aktualizacja: 16 sty 2023, 11:42
27 gru 2019, 12:31

Już jutro startują zmagania w 68. Turnieju Czterech Skoczni. Faworyta wskazać jest niezwykle trudno.

Z pewnością nasza uwaga będzie skupiona na Polaków. Niestety, nasi zawodnicy zawodzą, a przynajmniej skaczą mocno nierówno. Wydaje się, że po raz kolejny naszą nadzieją jest lider reprezentacji – Kamil Stoch. Przeciętnie spisuje się Jakub Wolny, który po kilku konkursach z małą ilością punktów nie potrafił nawet wskoczyć do czołowej pięćdziesiątki.

Stoch, który z kolei narzeka na brak energii, jest z naszych zawodników zdecydowanie najrówniejszy, co przekłada się na wyniki. Engelberg pokazał, że jego forma idzie w górę, co cieszy tym bardziej, iż konkursy na Gross-Titlis były ostatnim punktem przygotowań przed Turniejem Czterech Skoczni.

Nie wiadomo czego spodziewać się po Piotrze Żyle. Żyła, który był bliski podium w Kuusamo zawalił finałową próbę i spadł do trzeciej dziesiątki. Żyła skacze nieźle, potrafi wskoczyć do czołowej dziesiątki, ale dobre skoki przeplata gorszymi. W Wiśle nie punktował, później dwa razy punkty zdobywał, znów nie punktował, znów punktował, by w ostatnich zawodach ponownie znaleźć się po za czołową trzydziestką.

Na duży minus po Engelbergu zasługuje Maciej Kot. Wydawało się, że świeżo upieczony mąż wraca do dobrej formy. Od konkursu w Wiśle cztery razy z rzędu skakał w drugiej rundzie, lecz od drugich zawodów w Klingenthal przychodzi mu to z trudem. 32., 34. i 35. To sekwencja miejsc Macieja Kota w ostatnich trzech konkursach. Tendencja jest spadkowa.

Podobnie rzecz ma się z mistrzem świata z Seefeld – Dawidem Kubackim. O ile z początku wyglądało to nieźle, tak z konkursu na konkurs wygląda to coraz słabiej. 7. w Wiśle, 5. w Niżnym Tagile, lecz dopiero 22. i 47. w Engelbergu. Zła pogoda? Niekoniecznie. Wygrywają ci co wygrywać mają. W czubie tabeli są najlepsi skoczkowie poprzedniego sezonu. Liderem jest zdobywca Kryształowej Kuli Ryoyu Kobayashi, zaś tuż za nim plasuje się brązowy medalista z Seefeld – Stefan Kraft. Trzeci skoczek poprzedniej edycji Pucharu Świata i wicemistrz świata z Seefeld, Kamil Stoch zajmuje przecież 4. pozycję. Da się!

Kto więc z zawodników zagranicznych może pokusić się o wygraną w tej prestiżowej imprezie. Z pewnością trudno będzie o to aktualnemu liderowi Pucharu Świata, Japończykowi – Ryoyu Koabayashi. Obrońca Kryształowej Kuli i złotego orła też przystępuje do tego sezonu ze świadomością tego jak wielkie są to sukcesy i co one oznaczają. Media oblegają triumfatora Turnieju Czterech Skoczni z każdej strony, o czym dominator z Kraju Kwitnącej Jabłoni przekonał się rok temu. Kobayashi skacze jednak równo i daleko. Może nie wygra wszystkich czterech konkursów, lecz może znów być w czołówce samego turnieju. Z czołowej dziesiątki w tym sezonie jeszcze nie wypadł, a w ostatnich czterech konkursach tylko raz wypadł poza podium. To o czymś świadczy.

Mocnym może być też Karl Geiger. Niemcy, którzy zawodzą mają swojego lidera mającego szanse na wygranie Turnieju Czterech Skoczni. Kto wie, może to właśnie ten paradoks da ekipie Stefana Horgnachera pierwszy triumf w tej imprezie od sukcesu Svena Hannawalda? Niemcy ani w Wiśle, ani na własnej ziemi w Klingenthal nie stanęli na podium drużynowych zmagań, lecz Geiger znacząco odbiega od kolegów z ekipy. Podobnie jak Kobayashi, także i on nie wypadł z pierwszej dziesiątki, a dwukrotnie meldował się w czołowej trójce. Będzie mocny!

Ciężko mówić coś o Słoweńcach. Z pewnością wyszli z kryzysu, potrafią wskakiwać na podium, meldować się w pierwszej dziesiątce, lecz indywidualnie nie są na tyle mocni by pokusić się o wygranie niemiecko-austriackich zawodów. Gdy jeden stanie na podium, drugi zakończy zmagania pod koniec stawki. Gdy ten pierwszy będzie daleko, drugi będzie wysoko. Da się zauważyć pewną niestabilność. Na początku sezonu brylował Lanisek, który po kilku dobrych konkursach znów zajmuje lokaty w drugiej, trzeciej dziesiątce. Prevc? Przeciwnie. Po pierwszych średnich konkursach wydaje się, że teraz wraca na dobre tory, co potwierdza podium w Engelbergu, lecz nie wiemy co będzie za kilka dni. Może obudzi się Zajc, który od Klingenthal nie punktuje, a przecież trzykrotnie w tym sezonie wskakiwał do pierwszej dziesiątki.

Początek zmagań już jutro. Na początek kwalifikacje!

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA