Tenisowe podsumowanie roku 2015- Mariusz Fyrstenberg

22 gru 2015, 14:26

Chyba sam Mariusz Fyrstenberg cieszy się, że rok 2015 powoli się kończy. Trzy kontuzje w ciągu jednego sezonu nie pozwoliły mu rozwinąć skrzydeł. Początki były jednak obiecujące…

Fyrstenberg rozpoczął sezon 2015 od wspólnych startów z Santiago Gonzalezem z Meksyku. O ile australijskie tournee było dla nich jednym wielkim niepowodzeniem, to już w lutym spisywali się wyśmienicie. Zwycięstwo w Memphis i finał w Acapulco to wyniki, których nie powstydziłby się żaden tenisista. Fyrstenberg nie mógł jednak kontynuować dobrych występach, ponieważ nabawił się urazu łydki, który na dobrą sprawę wykluczył go z gry w największych turniejach w zakończonym niedawno sezonie.

Na domiar złego 35-latek z Warszawy wypadł z reprezentacji Polski w Pucharze Davisa. Na miejsce bohatera dzisiejszego tekstu wskoczył Łukasz Kubot, który wraz z Marcinem Matkowskim doprowadził Polskę do grupy światowej. Szanse ,,Fryty” na powrót do reprezentacji są bardzo małe. Od początku 2016 roku para Kubot/Matkowski będzie grała również w turniejach ATP World Tour, co raczej przekreśla jakiekolwiek szanse Mariusza Fyrstenberga.

Rok 2015 był pierwszym, w którym Mariusz Fyrstenberg nie przystąpił do rozgrywek z Marcinem Matkowskim. Od ,,rozwodu” pary minęło już kilkanaście miesięcy i jak na dłoni widać kto z tej dwójki skorzystał na tej decyzji. Matkowski kończył sezon w Londynie podczas finałów ATP Finals, a Fyrstenberg w Brescii… podczas challengera o puli nagród 42.500$. W rozmowie z Markiem Furjanem Fyrstenberg przyznał, że musi odbudować swój ranking, aby w przyszłości móc się wiązać z mocniejszymi partnerami i powrócić do rozgrywek ATP. Na razie wiadomo, że podczas Australian Open partnerem deblowym warszawiaka będzie Jerzy Janowicz.

Co do rankingu, to Fyrstenberg zakończył sezon na 56. miejscu, czyli tylko o osiem pozycji niżej niż poprzedni. Polaka uratowały wspomniane już turnieje w Memphis i Acapulco gdzie zdobył dużo cennych punktów. Kiedy w październiku Fyrstenberg spadał na 61. lokatę, to po raz pierwszy od 10 lat znalazł się poza pierwszą sześćdziesiątką rankingu ATP.

Cóż… miejmy nadzieję, że to co najgorsze jest już za Mariuszem Fyrstenbergiem. Mimo 35 lat na karku jest to zawodnik, którego stać na powrót do gry na najwyższym światowym poziomie. Musi został spełniony jednak podstawowy warunek, czyli uniknięcie kontuzji, które w roku 2015 mocno dały się warszawiakowi we znaki.

A więc Panie Mariuszu zdrowia, zdrowia i zdrowia w roku 2016. No i szczęścia, bo jak to mówią na Titanicu wszyscy byli zdrowi, tylko im szczęścia zabrakło.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA