Coco Vandeweghe będzie pierwszą rywalką rozstawionej z “4” Agnieszki Radwańskiej w rozpoczynającym się turnieju w Pekinie. Zawody zostały oznaczone rangą Premier Mandatory, a za triumf w imprezie można zgarnąć aż 1000 punktów, które zapewniłyby Polce występ w kończących sezon mistrzostwach WTA.
Radwańska wspomnienia z Pekinu ma dobre. W 2011 roku po fantastycznej końcówce sezonu triumfowała zarówno w Tokio, jak i stolicy Chin. Historia lubi się powtarzać, a po niedawnym triumfie w Japonii, nie mamy nic przeciwko temu, by 4 lata później sezon napisał podobny scenariusz dla najlepszej polskiej tenisistki.
Z Coco Vandeweghe krakowianka spotka się po raz czwarty w karierze i po raz trzeci w bardzo niewielkim odstępie czasu. Zarówno podczas amerykańskiej imprezy w New Haven i zwycięskiego dla Radwańskiej turnieju w Tokio, 49. w rankingu WTA Amerykanka została zmieciona z kortu przez 7. w tej klasyfikacji Polkę. Podobnie było przed rokiem w Pekinie, gdzie Polka także nie oddała przeciwniczce nawet seta.
Tenisistka z USA prezentuje bardzo ofensywny tenis, jednak jego skuteczność zostawia już wiele do życzenia. Amerykanka nie jest tak groźna z końcowej linii, jak chociażby Serena Williams, czy Maria Szarapowa, a jej potężny serwis nie działa rażąco na znakomitą w defensywie Polkę. Warto dodać, że spory udział w dotychczasowej grze Vandeweghe ma polski szkoleniowiec Maciej Synówka. Mimo, że Polak nie prowadzi już utalentowanej Amerykanki, to swego czasu doprowadził ją do pierwszego turniejowego zwycięstwa i prawie czołowej “30” rankingu tenisistek.
Motywacja Polki do zwycięstwa musi być tym bardziej większa, gdyż wciąż znajduje się w gronie zawodniczek, walczących o udział w wieńczącym sezon turnieju Masters. Polka aby się tam znaleźć potrzebuje bardzo dobrego wyniku w Pekinie, a sam triumf już stuprocentowo zapewniłby krakowiance miejsce w czołowej “8” zestawienia WTA Race.
Spotkanie Polki z Amerykanką zaplanowano na ok. 11:30 polskiego czasu.