Agnieszka Radwańska po kolejnym trudnym i niezwykle ciekawym spotkaniu awansowała do półfinału tenisowych rozgrywek o Porsche w Stuttgarcie! Polka po prawie dwóch godzinach na korcie odprawiła z kwitkiem reprezentującą Czechy Karolinę Pliskovą, zwyciężając w dwóch setach 6:2, 7:6.
Dzisiejsze spotkanie było już szóstą konfrontacją pomiędzy obiema paniami w oficjalnych startach WTA. Dotychczasowy bilans był bardzo korzystny dla Polki, która w bezpośrednich starciach z Czeszką wygrywała już 5-krotnie, a co ważniejsze, nie straciła w nich ani jednego seta!
W drodze do ćwierćfinału Pliskova pokonała dwie wymagające rywalki, gdyż w pierwszej rundzie okazała się lepsza od rozstawionej z “8” rodaczki Lucie Safarovej, a dzień później w dwóch setach odprawiła byłą liderkę rankingu i zwyciężczynię Rolanda Garrosa z 2008 roku Anę Ivanović. W spotkaniu z Radwańską faworytką jednak nie była, gdyż stała naprzeciw drugiej rakiety świata, która nie bez problemów, ale w pod znaczną kontrolą pokonała w meczu 1/8 finału w czwartkowy wieczór reprezentantkę Niemiec Andreę Petković.
Już sam początek meczu pokazał, że wczorajszy pierwszy set Radwańskiej w starciu z reprezentantką gospodarzy był tylko wypadkiem przy pracy, spowodowanym brakiem tak bardzo potrzebnego ogrania na ziemi, za którą trzeba przyznać jasno, Polka zbytnio nie przepada. Mimo, że przy pierwszej zagranej piłce to Pliskova starała się przejąć inicjatywę na korcie, to jednak krakowianka po kilku niezłych uderzeniach defensywnych, pięknie zamknęła wymianę genialnym minięciem. Polka bez żadnych kłopotów wygrała gema przy własnym podaniu, a chwilę później wytrzymała serwisowe bombardowanie Czeszki i przełamała rywalkę po jednym z najdłuższych gemów w spotkaniu.
Chwilowa dekoncentracja w kolejnym gemie spowodowała drobne problemy w grze krakowianki, które doskonale wykorzystała 18. na świecie Pliskova. Reprezentantka do 30 przełamała w 3. gemie Polkę, jednak za moment w takim samym stosunku wypuściła gema przy swoim podaniu, przez co przegrywała 1:3. Będąca w niezłym położeniu Radwańska powróciła do swojej świetnej i naszpikowanej technicznymi elementami gry, skutecznie prowadząc wymiany w kolejnych gemach. Druga rakieta świata przy korzystnym dla siebie wyniku 4:1 pozwoliła jeszcze rywalce na wykorzystanie własnego serwisu i zwycięstwo w jednym gemie, jednak po chwili nie pozostawiła jej złudzeń, a zgarniając dwa gemy z rzędu, wygrała pierwszą partię do 2, po 32 minutach walki na korcie w Stuttgarcie.
Druga odsłona spotkania przyniosła znacznie więcej emocji związanych z grą i wynikiem dla zgromadzonych w hali kibiców. Pliskova w dużym stopniu opierała swą grę na skutecznym pierwszym serwisie, który dawał jej sporą dawkę punktów. Do stanu 2:2 obie tenisistki prowadziły bardzo wyrównaną walkę, jednak w porównaniu do pierwszej odsłony, to Czeszka pierwsza wyraźnie przełamała rywalkę, wychodząc na prowadzenie 3:2. W kolejnym – tasiemcowym gemie – który trwał 18 oddzielnych wymian (!) Pliskova podwyższyła przewagę do dwóch gemów różnicy, mimo że krakowianka miała dwie szanse na przełamanie powrotne.
Po chwili jednak Radwańska ponownie włączyła wyższy bieg i czarowała na korcie. Świetnie mieszała grę w ataku z defensywą, dobitnie zniechęcając przeciwniczkę kolejnymi skrótami i lobami, na które to Pliskova ani razu nie znalazła skutecznej odpowiedzi. W ekspresowym tempie krakowianka wyszła na prowadzenie 5:4, oddając w tym czasie przeciwniczce zaledwie 3 punkty. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów nie sprzedała jednak łatwo skóry i szybko, po wygranym gemie do 15, powróciła do równego wyniku 5:5.
W 11. gemie spotkania obie tenisistki zafundowały niespotykane widowisko! W trwającej prawie 15 minut rozgrywce, panie rozegrały aż 29 wymian, mimo że Radwańska prowadziła już 40:15 i miała dwie piłki na wygranie gema! Pliskova ponownie prezentowała jednak świetny tenis, wypracowując sobie później w sumie aż 7 piłek na przełamanie. Co ciekawe, Czeszka zdecydowanie lepiej zagrywała przy akcjach na równowagę, gdzie często zdobywała punkty po efektownych, agresywnych uderzeniach. Przy przewagach popełniała wręcz podstawowe błędy, które uniemożliwiały jej wywalczenie drugiego przełamania. Po serii break pointów, Radwańska ponownie wywalczyła sobie piłkę na wygranie morderczego gema, kończąc go po uderzeniu… po siatce!
Czeszka ponownie nie dała jednak za wygraną i doprowadziła do rozstrzygającego o losach drugiego seta tie-breaka! W nim krakowianka była już w poważnych opałach, gdyż przegrywała już 1-3 i 3-5. Za każdym razem doprowadzała jednak do wyrównania, a genialnymi uderzeniami doprowadziła do pierwszych piłek meczowych. Pliskova, mając nóż na gardle zagrywała wręcz niewiarygodne piłki w ataku, często stawiając wszystko na jedną kartę. Powiodło się jej to trzykrotnie, gdyż czwartą popsuła po zagraniu w środek siatki.
Już jutro Agnieszka Radwańska o pierwszy finał w Stuttgarcie powalczy z rewelacyjną Niemką Larą Siegemund, która przebijając się przez eliminacje, dotarła do półfinału rozgrywek, eliminując po drodze m.in. Simonę Halep i Robertę Vinci. Spotkanie to odbędzie się o 18:00.
W całym spotkaniu Radwańska zagrała 29 wygrywających uderzeń, notując tylko 14 niewymuszonych błędów. W klasyfikacji serwisowej była na minimalnym minusie, podając 3 asy i 4 niewymuszone błędy. Sama skuteczność pierwszego serwisu oscylowała w granicach 63%, taka sama jak w punktach wygranych po pierwszym serwisie. Dla porównania skuteczność serwisowa Pliskovej to 56% i 71% punktów po pierwszym podaniu. Swoje konto punktowe wzbogaciła 8 asami, ale uszczupliła też 6 podwójnymi.
Porsche Tennis Grand Prix, Stuttgart, WTA Premier (pula nagród: 731 tys. $), mecz 1/4 finału gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska, Polska [1] – Karolina Pliskova, Czechy 6:2, 7:6 (10-8)